Z naturyzmem zetknęliśmy się parokrotnie. Temat jest ciekawy i postanowiliśmy, zebrać informacje i własne doświadczenia, aby napisać coś na ten temat. Temat, który zdaję się być wciąż w sferze tabu.
Naturyści istnieli już przed wojną, w II RP. Mieli wtedy specjalnie wydzielony tereny na których mogli praktykować swoje zachowania. Było to w Zaleszczynkach i Otwocku. Co było później wiadomo – szary komunizm. Ciało stało się narzędziem pracy – kobiety na traktory, przodownicy pracy i te klimaty. Nie zabiło to jednak naturyzmu. W późnym PRL ludzie wciąż pluskali się na golasa. Naturyzm stał się nawet modny za sprawą kultowej piosenki Zbigniewa Wodeckiego „Chałupy Welcome To” z 1985 roku. Szczerze mówiąc to wcześniej nie wiedziałem, że te „chałupy” to jakaś miejscowość.
Zaskoczy wszystkich pewnie fakt, że naturyzm był bardziej rozpowszechniony właśnie w Polsce Ludowej niż w tej dzisiejszej. Kiedyś naturyści mieli nawet swój kącik w „Tygodniku Każdego Konsumenta VETO”. Można tam było znaleźć informacje o lokalizacji plaż. Wydawać by się to mogło nielogiczne. Dlaczego ruch hołdujący wolności skarlał właśnie w dopiero co wolnym kraju?
Rozmawiałem kiedyś z parą naturystów. Oboje przy 50-tce. Przyznawali, że kiedyś to były jakieś w miarę porządne plaże w Polsce „a teraz…. szkoda gadać”. Twierdzili, iż jest tylko parę miejsc. Bardzo ukrytych, o kiepskiej lokalizacji oraz budzących ogromne sensacje. Mówili, że byli kiedyś na takiej plaży na Mazurach. Łączna liczba naturystów oscylowała w granicach dwudziestu. Faceci z okolicznych wiosek przychodzili z lornetkami myśliwskimi spodziewając się nagich, atrakcyjnych kobiet. Trudno im było w takich warunkach relaksować i cieszyć się wolnością. Również służby porządkowe oraz samorząd patrzy na takie miejsca nieprzychylnym okiem.
Owa para porzuciła więc już definitywnie naturyzm w Polsce i przerzuciła się tylko na zagraniczne kurorty, gdzie oferta jest szeroka. Można bowiem nie tylko uczęszczać do sauny czy biegać po plaży na golasa, ale także brać udział we wszelkich innych rozrywkach. W takich krajach jak Chorwacja, Niemcy, Francja istnieją specjalne hotele, pensjonaty, plaże. Można na golasa grać w tenisa, w bilard, chodzić sobie po hotelu. Teraz ma ruszyć jakaś linia lotnicza dla naturystów.
Mało kto wie, albo pamięta, ale istniała kiedyś w Polsce specjalna organizacja naturystyczna. Powstała w 1987r. w Grudziądzu. Władze ludowe jednak uznała, że cel nie przynosi zbytnich profitów społeczeństwu i odmówiła rejestracji. Organizacja istniała nielegalnie, ale i tak się rozpadła na skutek… podziałów ideologicznych. Podobno frakcje zarzucały sobie odejście od słusznej linii i wypaczenia ideałów ruchu.
Do naturyzmu przyznawali się także niektórzy tamtejsi celebryci. Podobno był modny w kręgach artystycznych. W pewnych środowiskach praktykowanie naturyzmu było brane za przejaw nowoczesności. Oczywiście dotyczyło to przeważnie dużych miast. Ryszard Kapuściński opisał w „Busz po polsku” przypadek pewnej modelki, która przyjechała na jakoś zapomnianą wioskę, aby pozować do rzeźby kościelnej. W wolnych chwilach opalała się tylko w samym bikini (w tamtym okresie, gdy na wsiach telewizor bywał rzadkością, był to prawdziwy szok) nad tamtejszym akwenem wodnym. Okoliczni chłopi zwierzali się reporterowi, jak to uświadomili sobie jakie ich życie jest szare i marne, gdy porównali swoje żony z wypielęgnowaną pięknością. To były dwa światy. Oczywiście tzw. „baby” wzięły bolesny rewanż na swojej konkurentce.
Zapytałem więc małżeństwo naturystów czemu ich zdaniem w sytuacji kiedy naturyzm się na świecie rozwija, w Polsce dokonał się regres. Nie mieli własnej teorii. Jak mówili społeczeństwo jest wbrew pozorom otwarte, ale czemu tak się dzieję to nie wiedzą.
Ja natomiast pamiętam jak kiedyś w Polsce podawali w wiadomościach jak to Policja albo Straż Miejska wlepiła mandat dwóm kobietom opalającym się toples. Sytuacja doprawdy zabawna. Wyobraźmy sobie policjanta w mundurze z długim rękawem, bronią za paskiem i psem . Grzęźnie w piasku, po czole kapie mu pot. W skwarze słońca wypisuje mandat opalającej się beztrosko blondynce bez stanika. Przepocone ręce kleją mu się do mandatu. Potężny, spocony facet z bronią nad zdziwioną, błyszczącą od kremu do opalania dziewczyną bez stanika. Chciałbym to zobaczyć.
Jak podają wiarygodne media polityk Jarosław Sellin powiedział kiedyś, że opalanie toples jest próbą zniszczenia „kultury śródziemnomorskiej”. Ponieważ rzekomo degraduje szacunek do ciała. Idąc tym tropem przydałoby się wydać wojnę niszczycielom „kultury śródziemnomorskiej” i powołać specjalny elitarny oddział do działać przeciwko golasom.
Nie jestem ekspertem w dziedzinie socjologii, ale moim zdaniem problem może nie leżeć w stosunku społeczeństwa do naturyzmu, ale w stosunku polityków, którzy uchwalają prawo. Polityki, która schodzi w dół na szczebel samorządu lokalnego.
Wśród Polaków znalazłoby się dużo naturystów, albo osób, które chcą tego spróbować. Wiem bo byliśmy w osławionej Chorwacji i wiemy, że ludzie przynajmniej dla żartu lub z ciekawości chcą pohasać nago po plaży. Przynajmniej na kilka godzin porobić w wakacje coś szalonego. Gdyby tak w Polsce powstał specjalny kurort lub jakaś fajna plaża frekwencja i zyski murowane. Jednak aby coś takiego zrobić potrzebna byłaby zgoda władz lokalnych, a z tym mogłoby być krucho. Kurort naturystów w Polsce zapewne przyciągałby ludzi z Niemiec, Francji, Włoch, kusząc tanimi cenami. Tak jak Anglicy przylatują na weekendową popijawę do Krakowa, tak pewnie przyjeżdżaliby do ośrodków dla golasów. Rzucam tutaj dobry pomysł na biznes. Popyt na pewno jest a konkurencja prawie żadna. Po co otwierać kolejny pensjonat dla zwykłych turystów skoro możemy mieć pozytywnie nastawioną nagą klientele. Nie palącą, raczej nie pijącą, pozbawioną agresji.
Mało kto wie czym jest sam naturyzm. Każdy myśli, że to po prostu bieganie z nagą pupą. Panie i Panowie! Nie tylko. Naturyzm to filozofia życia. Naturyści bowiem wierzą w harmonię z naturą i szacunek dla własnego ciała taki jakim ono jest. Uznają, że jest to dzieło natury i nie trzeba się tego wstydzić. Wszak nago biegało się w raju.
Naturystą może być każdy niezależnie od wieku. Nie trzeba mieć super ładnego ciała. Prawdziwy naturysta musi tylko o nie dbać. Pytałem się znajomego (który bynajmniej nie jest wzorem męskiej urody) jak się czuł w tej Chorwacji ? czy miał jakieś opory ? – Wiesz na początku trochę tak, ale nikt tam na mnie nie zwracał uwagi, ty wiesz ile tam było dziadków z Niemiec – odpowiedział. Dziś już wiem, że modna w naszym kraju jako cel wycieczek Chorwacja to stolica światowego naturyzmu. Ale o tym później.
Naturyści mają nawet swój kodeks. Opracowany został w 1984 roku. Jedna z najważniejszych tam reguł brzmi, iż nie można wprawiać w zakłopotanie ludzi, którzy nie podzielają poglądów naturystów. Czyli, że nie można hasać na golasa w miejscach w których inni ludzie mogą sobie tego nie życzyć. Wydaję mi się, że i w innych kodeksach taka zasada jest zapisana.
Naturyści zdają się czerpać z epoki renesansu mówiąc: „nic co ludzkie nie jest mi obce”. Radzą jednak, aby nie brać ze sobą radia czy jakiejś zaawansowanej elektroniki na plażę. Jedyne co jest tak naprawdę potrzebne golasowi to szczery uśmiech na twarzy.
Ja osobiście pierwszy raz spotkałem się z naturyzmem za sprawą filmu z Louis de Funès. Jego słynna rola żandarma Ludovica Cruchota tropiącego zaciekle golasów w Saint Tropes stała się kultowa. Kto z nas nie śmiał się ze zderzenia umundurowanych mężczyzn z golasami.
Naturyzm można w skrócie streścić jako powrót do natury. Praktykowanie nagiego wypoczynku dodaje człowiekowi dużej dawki pozytywnej energii. Ludzie ci czują się wspólnotą i mówią do siebie po imieniu. Wszelkie zachowania o charakterze erotycznym są bardzo niemile widziane i uważane za wypaczenie idei naturystycznych. Stąd obserwatorzy nazywani żartobliwie „wieszakami” (chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego akurat tak ich się nazywa) są wypraszani z plaż naturalistycznych.
Jest różnica także pomiędzy naturyzmem a nudyzmem. Nudystą jest ten kto czasami dla rozrywki zdejmuje ubranie w miejscu, gdzie to jest przez wszystkich akceptowane. Naturyzm to filozofia życia. W rzeczywistości ta granica jest płynna.
Pierwszy raz zetknęliśmy się z naturyzmem już dość dawno, w Gdyni. Nie znaliśmy terenu i błądziliśmy w poszukiwaniu jakiejś uroczej plaży. Najlepiej z dala od tłumów. Był to czysty przypadek. Z daleka zobaczyliśmy jakoś grupkę osób i postanowiliśmy, że się dołączymy. W miarę zbliżania zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, że wszystkie opalające osoby są nagie. Jeżeli mieliśmy wątpliwości to rozwiała je opalona szatynka o figurze gazeli, która wprost wyrosła nam przed oczami. Spojrzała na mnie z uśmiechem. Grupka liczyła może maksymalnie 15-20 osób. Byli to chyba sami studenci. Przynajmniej takie sprawiali wrażenie. Co najśmieszniejsze, jak wracaliśmy to widzieliśmy z daleka dwóch facetów w średnim wieku. Oczywiście z lornetkami. Można zrozumieć dlaczego tak ciężko być w Polsce naturystą. Za wydmą, drzewem, skałą może czaić się jakiś cieknący śliną amator wrażeń z lornetką albo aparatem.
Polska plaża nudystów została nam na zawsze w pamięci jako coś małego i undergroundowego. Ot grupka osób, które się wcześniej zmówiły na „ustawkę”.
Byliśmy także w centrum światowego naturyzmu – Chorwacji. Plaże są tam rajskie. Jeżeli ktoś marzy o błogim wypoczynku to powinien tam się udać. Jeżeli ktoś chce spróbować naturyzmu to musi wiedzieć, że miejsca do tego przeznaczone są oznaczone skrótem FKK. Oznacza to, że można spokojnie zdjąć tam ubranie i nie zobaczy się nad sobą policjanta z bronią. Ale teraz już tak serio. Na chorwackich plażach nawet tych regularnych można znaleźć ludzi, którzy beztrosko hasają bez niczego. Nie wzbudza to tam większych emocji. Duży odsetek tamtejszych plażowiczów to obcokrajowcy. Nikt ich tam nie zna więc nie przejmują się za bardzo utartymi konwenansami.
Trafiliśmy i my na plaże naturystów, czy chyba bardziej nudystów. Zupełnie przypadkowo (wiem, wiem dużo tych przypadków). Kontrast w porównaniu z widokiem z Polski ogromny. To już nie dwadzieścia zwariowanych studenciaków, a mrowie nagich ludzi w różnym wieku, różnych narodowości. Rodzice z dziećmi, młodzież, młode małżeństwa, ludzie w średnim wieku i wreszcie dziadkowie po 70-tce. Aż taki przekrój. Różne kolory skóry: biali, czarni, żółci (Indianina tylko nie widzieliśmy). Lekarze, prawnicy, robotnicy, nauczyciele, każda grupa społeczna z pewnością była tam reprezentowana. Zrzuciliśmy ubrania i staliśmy się częścią tej roznegliżowanej masy. Nic wielkiego się nie stało. Poczuliśmy się trochę inaczej. Może nawet głupio, ale zabawnie. Jest prawdą, że nagość to kwestia kulturowego kontekstu. Gdzieś czytałem jak to podróżnik, który stał się gościem jakiegoś plemienia chodził wśród nich prawie nagi. Twierdził, że jeżeli jesteś w społeczności, która tak postępuje to musisz przejąć ich zwyczaje. Wtedy ci zaufają. My też tak zrobiliśmy. Postanowiliśmy dołączyć do tego współczesnego plemienia – naturystów.
Jeżeli ktoś myślał o wizycie na plaży nudystów jako o czymś ekscytującym to by się tam rozczarował. Po paru minutach człowiek przestaje zwracać uwagę na innych. Bo wszyscy tam zachowują się i robią dokładnie to co zwykli plażowicze. Grają w siatkówkę, czytają książki, opalają się. Wszystko to ma taki sam kontekst seksualny jak na normalnej plaży. Ktoś tam czasem na kogoś patrzy, ktoś tam kogoś stara się podrywać, ale nic więcej się nie dzieje czego byśmy nie zobaczyli na plaży w Międzyzdrojach. My sami ucięliśmy sobie pogawędkę z małżeństwem z Niemiec. Ona była Polką on Niemcem. Wyobraźcie sobie, że toczycie kurtuazyjną rozmowę o turystyce czy wakacjach z waszymi sąsiadami, zupełnie na golasa. Dziwne uczucie. Prawda? Ten element skrępowania daje o sobie wtedy znać. W pewnym momencie nawet chciałem wybuchnąć śmiechem, gdy wyobraziłem sobie jak to musi absurdalnie wyglądać. Po godzinie przebywania na plaży naturystów czuliśmy się już jak na normalnej plaży. Nie było tych wszystkich zwariowanych uczuć. Po prostu cieszyliśmy się morzem, poczuciem wolności i słońcem. Nawet bez dorabiania ideologii powrotu do natury plażowanie nago ma swoje uroki. Czasem w wakacje człowiek chce zrobić coś szalonego na co by nie zdecydował się w normalnym życiu.
Na plaży zdarzyła się tylko jedna zabawna sytuacja. Otóż atrakcyjna dziewczyna grająca w siatkówkę tak zapatrzyła się na lecącą piłkę, że w pogoni za nią wpadła na opalającego się mężczyznę. Gość był po 40-stce z wąsem i dużym brzuchem sugerującym, że jego właściciel to amator oglądania meczy z piwem w ręku. Obok leżała jego żona. Typowe przeciętne małżeństwo. Kto wie, może nawet byli z Polski? Jaka była jego mina, kiedy leżała na nim naga, młoda szatynka. A jaka jego żony i tej dziewczyny. Szybko wstała z niego czerwona jak burak, coś chyba zaczęła przepraszać śmiejąc się wróciła do gry. Jej przyjaciele umierali ze śmiechu wytykając ją palcami. Spojrzałem na twarze tego małżeństwa. Oboje się śmieli. Facet coś do niej mówił. Nie słyszałem po jakiemu i co, ale już wyobrażam sobie: „Widzisz kochanie młode laski się na mnie rzucają”
Naturystyczne plaże w Chorwacji funkcjonują zupełnie legalnie. Są w pobliżu regularnych nadmorskich lokalizacji. Cieszą się dużym powodzeniem. Nie są strzeżone. Nie ma tam ratowników (ciekawe czy gdyby byli to czy by biegali na golasa). Jednym słowem wolność. W tym miejscu mogę opowiedzieć ciekawostkę. Otóż w Chorwacji był kiedyś rządowy projekt zwalczania naturyzmu. Bieganie z gołą pupą miało być zakazane przez ustawę. Jak to się wszystko skończyło? Opór społeczny był tak duży, że minister nauki, oświaty i sportu tłumaczył się, że nieopatrznie podpisał projekt ustawy, nie zdając sobie sprawy czego on dokładnie dotyczy. Zrobił pokazowy numer i zwolnił swoją zastępczynie, która rzekomo miała być jedynym sprawcą całego zamieszania. Sprawę starano się przedstawić jako wypadek przy pracy. Opozycja uderzyła zaś w tony, iż rząd zajmuje się głupotami i jeszcze chce dławić turystykę. Wszak naturyści to na świecie miliony osób. Podobno federacja międzynarodowa zrzesza 6 mln amatorów nagiego wypoczynku. A ilu jest niezrzeszonych i okazjonalnych ! Zakaz nagiego opalania to strata milionów dolarów dla Chorwacji. Ekonomiści przekonywali, że naturalizm to ważna strategiczna część rozwoju turystyki.
Wszystko zależy od kontekstu. Jeżeli znajdziesz się na plaży, gdzie widzisz setki nagich ludzi nagość staje się dla ciebie czymś naturalnym. Rzeczywiście jest w tym element powrotu do natury. Czasów, gdy nie wstydziliśmy się swojego ciała. Jednak, jeżeli jest to jakaś sauna dla wtajemniczonych i trzeba być w jakimś specjalnym klubie lub coś w tym stylu ma to już formę ekshibicjonizmu.
Każdy może sam wyrobić sobie zdanie o naturyzmie. Dla jednych będzie to coś bezwstydnego dla drugi przyjemnego. Nasz kraj akurat jest peryferiami dla naturystów. Ciekawi nas czy powstała jakaś socjologiczna analiza tego zjawiska. Czy naukowcy zabrali się i za to?
Każdego dnia w wakacje po pracy jeździliśmy ze znajomymi (10 osób) na gospodarstwo rolne. Tam zupełnie nago korzystalismy z uroków polskiej wsi. Mogliśmy grać w piłkę, chodzić nad jezioro, czytać książki i delektować się zdrowym jedzeniem (przy okazji obgadać szefów, przeANALizować wydarzenia w polityce, porozmawiać o sporcie).
naturyzm to sposób na stres, idealnie pomaga się zrelaksować na plaży czy na działce. Czasem jeździmy na mazury nad jeziora, gdzie możemy nago pływać, organizować ogniska i nago jeść kiełbaski wśród zieleni i śpiewu ptaków