Postanowiły tę noc spędzić inaczej od pozostałych. Ciepły sierpień dobiegał końca, a wraz z tym, pojawiała się perspektywa pójścia do szkoły. Miał to być ich pierwszy rok w nowym miejscu – liceum. Zanim jednak by do tego doszło, zamierzały ostro się zabawić. A czy można wyobrazić sobie do tego lepsze miejsce, niż opuszczona wyspa na środku jeziora Hańcza?
Były w trójkę. Wykorzystując łódkę taty jednej z nich, zaczęły powoli wiosłować w promieniach popołudniowego słońca. Czekała je długa droga, ale były dobrze wyposażone. Na dnie łódki spoczywało kilka zgrzewek piwa, kiełbasy, chleb i chipsy. Miał to być piknik z dala od jakichkolwiek ludzi. Po kilku godzinach wiosłowania, dobiły do piaszczystej plaży. Zmęczone, ostatkiem sił wyciągnęły łódkę na brzeg i wypakowały z niej prowiant.
Szukając jakiejkolwiek możliwości relaksu, wpadły na pomysł aby wykąpać się w jeziorze. Były daleko od jakichkolwiek ludzi, więc pomysł wydał się tym lepszy. Zwłaszcza, że mogły skosztować kąpieli nago. Szybko pozbyły się szortów i bielizny. Kompletnie nagie, powoli zaczęły wchodzić do wody. Ich młode, nastoletnie ciała obmywała ciepła woda, zostawiając wilgotne ślady na pośladkach, brzuchu i małych, ale sterczących ku górze piersiach. Wszystkie były szczupłe i dopiero stawały się kobietami. Piersi w fazie wzrostu dopiero nabierały kobiecych kształtów, a sutki nie były jeszcze zbyt mocno wykształcone. Natomiast poniżej, między nogami, każda z nich miała gęstą kępkę włosów łonowych. Proste, ciemne, skierowane ku dołowi, skrywały ich dziewczęce tajemnice, o których nie rozmawiały jeszcze zbyt głośno.
Półgodzinną kąpiel przerwał krzyk jednej z nich.
– Ktoś tam jest! – zawołała przerażona Zuzia
Pozostałe dziewczyny spojrzały na nią, nie wiedząc o co chodzi ich przyjaciółce.
– Tam, na brzegu! Ktoś tam był. Widziałam jak schował się w krzakach.
Wyjaśniła im w dalszym ciągu przerażona Zuza. Przyjaciółki popatrzyły na siebie i uśmiechnęły się tylko. Jak sięgały pamięcią wstecz, nie przypominały sobie, aby kiedykolwiek ktoś był na tej wyspie. Oczywiście oprócz nich. Tym bardziej nie wierzyły w to co mówi Zuza. Chcąc ją jednak uspokoić, obiecały wyjść na brzeg i sprawdzić ślady w zaroślach. Jeśli rzeczywiście ktoś się tam chował, na piasku powinien zostawić ślady.
Wyszły z wody, nie krępując się swojej nagości. Tylko przestraszona Zuzka zakrywała jedną ręką piersi, a drugą łono. Czym prędzej pobiegła do łódki, szukając w niej swojego ubrania. Pozostałe dwie dziewczyny podeszły do krzaków. Zbliżając się coraz bardziej, poczuły niepokój. Wcześniejsza pewność siebie szybko ich opuściła i zaczęły żałować, że się nie ubrały. Robiąc jeszcze jeden krok do przodu, zamarły z przerażenia. W tym samym momencie ujrzały na piasku odbicie buta. Był to męski traper w dużym rozmiarze. Co gorsza, obok zauważył ślady innych butów. Zrozumiały, że nie są to same.
Kiedy tylko ta myśl do nich dotarła, zostały powalone na ziemie. Uderzenie było tak silne, że straciły oddech, gubiąc na kilka minut przytomność.
Gdy się ocknęły, leżały na piasku bez możliwości ruchu. Mogły tylko obrócić głowę w bok. Zauważyły wtedy, że są przywiązane sznurami do ściętych drzew. Pozycja była niewygodna, bo kora wbijała się im w ciało, a skórę wysuszało zachodzące słońce. Chciało im się pić, ale nade wszystko były przerażone. Poczuły się jak biali kolonizatorzy, schwytani w pułapkę zastawiona przez ludojadów.
– Popatrz Zenon, jakie towary nam się trafiły. Wyspa obrodziła w skarby większe, niż mogliśmy się spodziewać.
– Masz rację. Po 10 latach w pierdlu, takie ciałka to prawdziwy rarytas. Czuję się jakby odpakowywał prezent od świętego Mikołaja.
Usłyszały głosy dwojga mówiących ze sobą mężczyzn. Sądząc po sposobie wypowiedzi, wiedziały że nie mogą spodziewać się niczego dobrego. Ich podejrzenia sprawdziły się szybciej, niż mogły przypuszczać.
Jako pierwszy, do Zuzy podszedł wysoki, zarośnięty facet. Ubrany w potarganą szarą koszulkę, miał na sobie postrzępione krótkie spodnie. Klęknął obok niej i zaczął jej gładzić brązowe, gładkie włosy. Z oczu dziewczyny natychmiast popłynęły łzy. Nie mogła wypowiedzieć ani słowa, co było bardzo po myśli mężczyzny.
Pochylił się nad jej twarzą i pocałował w usta. Jeden krótki pocałunek wystarczył, aby dziewczyna zaczęła krzyczeć w niebo głosy. Jego reakcja była szybka. Uniósł dłoń do góry i wymierzył jej siarczysty policzek. Dziewczyna zamilkła, ale z oczu popłynął jeszcze większy strumień łez.
– Patrzcie na swoją koleżankę i uczcie się, co was będzie czekało jeśli będziecie głośne.
Odpowiedział drugi mężczyzna, stojący poza zasięgiem wzroku.
– Zenek, zajmij się tą małą. Pokaż jej jak kocha prawdziwy facet!
Zarechotał ten sam gość.
Zenonowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Jedną ręką szeroko rozwarł nogi dziewczyny, pochylając się między nimi. Wysunął język i przesunął nim po kroczu nastolatki. Ona zacisnęła tylko zęby, starając się nie wydobyć ani słowa. Nie chciała być drugi raz uderzona. Pozostałe dziewczyny patrzyły na to w niemym krzyku. Wiedziały, że za moment spotka je to samo, jeśli nie coś zupełnie gorszego.
Mężczyzna z zarostem szybko skończył to, co w jego mniemaniu były seksem oralnym i przeszedł do znacznie brutalniejszych rzeczy. Zdjął spodnie i położył się na dziewczynie, chwytając członek i wprowadzając go do środka pochwy. Zuza przeraźliwie jęknęła, kiedy błona dziewicza została nagle przerwana. Spotkała ją za to surowa kara. Ponownie została uderzona w twarz. Tym razem tak mocno, że z jej ust popłynęła krew.
Bestia zaczęła gwałcić nieprzytomną dziewczyną, mocno ściskając jej ręce i targając piersi. Pozostałe koleżanki zaczęły krzyczeć, próbując zatrzymać ten horror.
Gwałcący mężczyzna obrócił głowę w ich stronę i spojrzał na nie z wściekłością. W jego oczach zobaczyły złość i szyderstwo. Uśmiechnął się w ich stronę i powiedział.
– Patrzcie co zrobię z waszą koleżanką…
Po tych słowach wziął do ręki garść piasku. Otworzył dziewczynie usta i wsypał jej go do gardła. Zuza zaczęła się dusić. On w tym czasie przytrzymywał jej dłonią usta, sprawiając że zaczęła konać w potwornych męczarniach.
Dodaj komentarz