W te wakacje zamierzaliśmy wyjechać pod namioty. Planowaliśmy uciec od hałasu i zgiełku, znajdując ciekawą i spokojną okolicę. Wybór padł na położoną około 150 kilometrów od naszego miasta małą miejscowość. Przepływała przez nią szeroka rzeka, o łagodnych brzegach. Porośnięte trawą, bardzo dobrze nadawały się do obozowania pod namiotem.
Następnego dnia zapakowaliśmy samochód i wyruszyliśmy w drogę. Pogoda nam dopisywała. Było ciepło i słonecznie. Cieszyliśmy się nam myśl, że spędzimy ze sobą kilka kolejnych dni. W zupełnej ciszy i pustkowiu. Droga była spokojna i prowadziła przez pola, łąki i lasy. Kiedy wjechaliśmy do miasteczka, na ulicach spotkaliśmy nielicznych mieszkańców. Średnia wieku była wysoka i sięgała około 60 lat. Było to niemal wymarłe robotnicze miasteczko. Kto mógł, już dawno się z niego wyniósł do metropolii lub za granicę, w poszukiwaniu lepszej pracy i dostatniejszego życia. Nam było to na rękę.
Minęliśmy kilka ulic, wjeżdżając od przemysłowej części okolicy. To tędy przepływała rzeka. Obserwowaliśmy brzegi szukając miejsca, gdzie można by się rozbić. W końcu takie znaleźliśmy. Z jednej strony osłonięte drzewami dającymi potrzebny cień, z drugiej otwarte, zapewniające ciekawe widoki. Zatrzymaliśmy auto i zaczęliśmy stawiać namiot. Po wszystkim, udałem się na poszukiwanie drewna, z którego wieczorem miałem rozpalić ognisko. Oddaliłem się od biwaku na jakieś 300 metrów i na drugim brzegu zauważyłem ruiny opuszczonej fabryki. Wysoko ponad drzewa wznosił się ceglany komin. Dwuspadowy dach i wybite okna również były dobrze widoczne. Zaciekawił mnie ten obiekt. Postanowiłem opowiedzieć o nim swojej dziewczynie. Wspólnie zadecydowaliśmy, że jeszcze tego samego dnia pójdziemy obejrzeć obiekt.
Wyposażeni w latarki, ruszyliśmy przed siebie. Do pokonania mięliśmy rzekę. Najbliższy most znajdował się kilka kilometrów stąd. Zdecydowaliśmy, że przepłyniemy nurt wpław. Kasia rozebrała się do naga, pakując całą odzież do foliowego worka i wiążąc go mocno. Jej smukłe ciało błyszczało w promieniach słońca. Aksamitna skóra była gładka i szybko łapała pierwszą tych wakacji opaleniznę. Poszedłem w jej ślady. Nago przepłynęliśmy rzekę, szybko znajdując się na drugim brzegu. Promienie słońca w kilka chwil osuszyły naszą skórę, pozwalając się ubrać. Na ziemi leżały resztki gruzu, kabli, metalu. Koniecznie stało się nałożenie butów. W innym przypadku groziło nam skaleczenie stóp.
Ruszyliśmy przed siebie. Od celu dzieliło nas kilkanaście metrów. W powietrzu czuliśmy zapach dymu. Ktoś niedaleko palił ognisko. Jeszcze kilka metrów i znaleźliśmy się przy murowanym parkanie. Wysunąłem ostrożnie głowę zza niego i ujrzałem, że na ziemi, pod murami fabryki leży na kocu jakaś para. Byli nago i całowali się ze sobą namiętnie.
Chwyciłem dziewczynę za rękę i wskazałem jej tę sytuację. Popatrzyła w tamtą stronę i zachichotała do mnie. „Chodź, przyłączymy się do nich” szepnęła do mnie z błyskiem w oku. Nie wiedziałem czy mówi poważnie czy żartuje. Spojrzałem na nią pytająco, a one tylko skinęła głową i mocno mnie pocałowała. „Chyba nie uwierzyłeś głuptasie, że kręcą mnie takie rzeczy” odpowiedziała zaczepnie, wsuwając mi dłoń w szorty. Wiedziałem już co chodzi jej po głowie. Podobnie jak wszystkie inne kobiety, tak i ona bardzo szybko reagowała na widok seksu. Szczególnie tego na żywo. Miała na mnie ochotę tu i teraz.
Rzuciliśmy się sobie w objęcia, oddzieleni od drugiej pary tylko 1,5 metrowym murem. Zerwaliśmy z siebie ubrania, ponownie w przeciągu kilkunastu minut zostając nago. Spojrzałem na jej piersi. Były okrągłe. Z podniecenia sutki zrobiły się twarde i sterczały prosto przed siebie. Jej usta drżały z pożądania, a wzrok skupił się na moim ciele. Nie czekając na żadną reakcję z mojej strony, padła na kolana i przyssała się do mego żołnierza. Jej usta wiedziały co mają robić. Delikatnie się rozchyliły i wysunął się z nich język. Dotknęła nim, a mnie przeszedł dreszcz rozkoszy. Robiła to z dużym wyczuciem. Powoli, ostrożnie i dokładnie. Kiedy rumak zaczął się podnosić, jego końcówka znalazła się w jej buzi. Zacisnęła na nim usta, ssąc go namiętnie jak chupa-chupsa. Zaczęła przy tym mruczeć po swojemu, unosząc oczy i patrząc wprost na mnie. Zawsze mnie to podniecało. Brązowe włosy zalotnie spadały jej na twarz, przykrywając jedno oko. Wyglądała niczym seks modelka, za którą przepadają wszyscy faceci na świecie. Członek rósł jej w ustach jak na drożdżach, a ona ani na chwilę nie przestawała pieszczot.
Co więcej, umieściła swoją dłoń na kroczu i zaczęła się po nim pocierać. Zamierzała się wprawić w dobry nastrój przed seksem na zielonej trawce. Dodatkowo działała na nią bliska obecność innej kochającej się pary. Ja początkowo byłem tym skrępowany, ale szybko o tym zapomniałem. Po kilku minutach skończyła oralne pieszczoty, oparła się dłońmi o mur i wypięła pośladki w moją stronę. „Liż mnie po muszelce skarbie. Jestem mokra, cała dla ciebie”. Teraz ja klęknąłem przed nią i przystąpiłem do pieszczenia jej wilgotnej szparki. Uwielbiałem to uczucie, kiedy mój język wnikał do jej miękkiego środka, poruszając się na boki w ciasnym tunelu. Jej również sprawiało to rozkosz, sądząc po tym jak mocno wciskała moją głowę między swoje nogi.
Dodaj komentarz