Świąteczny weekend, to nie tylko krótkie i dalsze wycieczki, to także odpoczynek przed monitorem komputera. Dla tych co chcieliby miło spędzić czas z paczką chipsów, kubkiem kawy i kilkoma kawałkami sernika zaproponowałbym trzy filmy.
Odyseję filmową zacząłbym od spotkania z detektywem Davem Robicheauxem, w którego rolę wcielił się Tommy Lee Jones. Film w wersji oryginalnej ma tytuł „In the Electric Mist” – polska wersja „Pościg we mgle”. Produkcja z 2009 roku, jest adaptacją znakomitej powieści Jamesa Lee Burke’a „Elektryczna mgła”.
W filmie zobaczymy także Petera Sarsgaarda jako Elrod Sykesa – nietrzeźwiejącego aktora, Johna Goodmana – jako Julie „Baby Feet” Balboni biznesmena, inwestującego min. w przemysł filmowy, oraz piękną Kelly Macdonald jako Kelly Drummond, partnerkę Elroda.
Śledztwo, prowadzone przez detektywa biegnie dwutorowo. Z jednej strony mamy morderstwo, którego był świadkiem jako dziecko. Zastrzelono na bagnach skutego w łańcuchy Murzyna. Podobno wdał się w romans z „białą” kobietą. Z drugiej, współczesny ciąg zabójstw miejscowych prostytutek. Przez fabułę przebijają się klimaty Luizjany po przejściu huraganu Katrina. Mamy styk kultury „białych” i społeczności afroamerykańskiej, muzyka, interpretację historii z dwóch różnych biegunów. Detektywowi pomaga agentka FBI – Rosi Gomez (Justina Machado).
1 godzina i 57 minut dobrego kina w trakcie którego giną nie tylko prostytutki, ale i … nie będę zdradzał dalszej fabuły, powiem tylko że warto go obejrzeć.
Kolejny film to „Ostatnia klątwa” – tytuł oryginalny „Hideaways” w reżyserii Agnès Merlet. Pomimo iż produkcja z roku 2011, klasyfikowana jest jako thriller, film fantasy to jak dla mnie ma wszystko co powinno posiadać dobre kino familijne. Jest to dzieło dla każdego, nawet najbardziej wybrednego kinomana, który chce dobrze zagospodarować ponad 1.30 wolnego czasu. Film traktuje o „klątwie” przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Brzmi strasznie, ale to tylko motyw przewodni, który ukazuje ciągłość różnych przypadłości, którymi obdarzani są potomkowie płci męskiej jednej z rodzin. O prawdziwej przypadłości głównego bohatera Jamesa Furlonga (Harry Treadawaya) dowiadujemy się na koniec filmu, ups… zdradziłem tajemnicę 🙂 Dla tych, co jednak stwierdzą, że moja propozycja nie trafia w ich gusta, zapewniam że warto doczekać ostatnich kilku minut, by się przekonać iż w gruncie rzeczy film jest piękną historią opowiedzianą w specyficzny sposób. Mnie osobiście urzekł nie tylko grą aktorów, ale scenerią i klimatem fabuły. To trzeba zobaczyć by się przekonać o czym tu rozprawiam.
W roli głównej zobaczymy piękną Rachel Hurd-Wood jako: Mae-West O’Mara. Jej losy to także efekt klątwy, która z pokolenia na pokolenie zbiera swe żniwo. Aktorka jest też zaproszeniem do kolejnego filmu, w którym również ją zobaczymy „Jutro, jak wybuchnie wojna” – tytuł oryginalny „Tomorrow, When the War Began”. Film jest adaptacja książki Johna Marsdena „Jutro”.
Dzieło nakręcone i według scenariusza Stuarta Bealttie opowiada o grupie nastolatków, którzy wybierają się w australijski busz na piknik. Kilka dni poza cywilizacją, bez: zasięgu, TV, radia, internetu a świat się zmienił. Po powrocie do rodzinnego miasteczka Wirrawee okazuje się, że Australia została podbita przez wojska Koalicji, które na skutek przeludnienia i braków w dostępie do surowców naturalnych postanowiła zbrojnie zająć cały ogromny kraj. Młodzi ludzie z nastolatków bardzo szybko przeobrażają się w partyzantów, którzy heroicznie walczą z najeźdźcą.
I o tym jest ten film. Budżet filmy opiewa na $16 504 936 i zapewniam dobrze został spożytkowany. Mamy tu bardzo realistyczne sceny z efektami specjalnymi, które doskonale obrazują dramat jaki się dzieje.
Weekanowe propozycje – super. Często zastanawiam się co by tu obejrzeć. Teraz wystarczy, że zajrzę na Waszą stronę.