Ok, czas na mocniejszy akcent. Inwazja ZOMBIE. Tak, narobiło się nieco seriali o zombie: „Z Nations„,” iZombie” i spin of „Fear The Walking Dead„. Lista jest szersza, te jednak stanowią kanwę zombiaszczych seriali o których coś kiedyś napiszę. Wracając do tematu, The Walking Dead to nic innego jak epicka story, amerykańska czyli oczywiście na podstawie komiksu o ludziach, którym przyszło zmagać się nie tyle ze śmiercią co zombie oraz … gangami żywych, którzy ustalają nowe, swoje prawa i nowy porządek świata. Nie ma wojska, rządu, ludzie zdani są na siebie samych.
Zawsze po którymś sezonie, zastanawiam się co można jeszcze wymyślić by fabuła była ciekawa, w tym wypadku zakończył się właśnie szósty sezon. Czasem monotonny, bezbarwny, ponury …. podczas niektórych odcinków wychodziłam zrobić kawę, raz nawet poszłam do sklepu po czipsy. Jednak w każdy wtorkowy wieczór ponownie zasiadałam przed komputerem by obejrzeć kolejny odcinek. Sezony tak są konstruowane, że ostatnie odcinki motywują, by z utęsknieniem wyczekiwać na kolejne. Szósty zakończył się ostrym zagraniem reżysera i petycjami rzeszy fanów, którzy nie mogą spać po nocach nie wiedząc, który z głównych bohaterów zginął. Według komiksu padło na Glenna, ale pewnie ktoś mnie za to zlinczuje. Faktycznie, to że w komiksie tak było nie znaczy, że tak będzie w serialu, choć Glenna już raz chcieli uśmiercić. W jednym odcinku został pogryziony przez zombie w kolejnym okazało się że nic mu nie jest, gdyż udało mu się cudem schować pod jakiś kontener.
Tym razem, ktoś jednak zginął, tego możemy być pewni. Co będzie w siódmym sezonie ? To co i w szóstym, Rick spektakularnie rozprawi się z gangiem i pomści przyjaciół. Wiemy to, ale i tak będziemy czekać na jesienna premierę kolejnego sezonu.
Ogólnie warto sięgnąć po ten serial. Polecam, w moim rankingu serial plasuje się na 7/10.
Dodaj komentarz