Teoretycznie każde drzewo nadaje się do palenia. Jednak niektóre gatunki rozpalają się długo, inne wydzielają więcej ciepła, pozostałe dużo mniej. Które zatem gatunki drzew powinny wzbudzać nasze największe zainteresowanie? Zapamiętajmy pewną zasadę, dzięki której zrozumiemy istotę rozpalania ognisk. Gdy potrzebujemy szybkiego rozpalenia ognia, to wtedy zdecydujmy się na poszukanie lekkiego drewna. Zapewni ono nam również bardzo duży płomień, czyli dużo światła. Jeśli natomiast chcemy rozpalić ognisko, które ma dać dużo ciepła, a także ma się palić przez wiele godzin, wtedy poszukajmy twardego drzewa. Do takich gatunków możesz zaliczyć na przykład kasztanowiec, jesion, czy też dąb.
Najszybciej rozpalisz gałęzie modrzewiu, jesionu, świerku, sosny, a także leszczyny. Najwięcej czasu zajmie Ci rozpalanie ogniska gałęźmi kasztanowca, akacji, wiązu, czy olszyny. Jednak jak już wcześniej wspomniano, to właśnie te drzewa palą się najdłużej i nadają się najlepiej na wielodniowe obozowisko.
Co powinniśmy zrobić, kiedy znajdziemy się na obszarze, które drzewami nie grzeszy? Przykładowo przebywanie na pustyni bądź stepie, pod tym względem może być frustrujące. A jednak tubylcy potrafią, a nawet muszą z czegoś rozpalić ognisko. Możesz do tego celu zastosować suche odchody. Oczywiście zwierząt odżywiających się roślinami. Rozpalanie takiego ogniska nie będzie należało do przyjemności, ale z pewnością da Ci oczekiwane ciepło i światło.
Idę dalej, zabieram ogień ze sobą
Brzmi abstrakcyjnie? A jednak, jest to możliwe. Właściwie, nawet potrzebne, szczególnie gdy rozpalanie ogniska za każdym razem sprawi Ci niesamowitą trudność.
Najważniejsze jest to, aby zawsze mieć zapas suchej podpałki, która szybko się rozpali. Przenoszenie ognia będzie możliwe, gdy przygotujemy specjalną konstrukcję z mchu, kory lub innego materiału włóknistego. Otoczmy takim materiałem około półmetrowy kij, po i dobrze całość obwiążmy. Następnie wyjmujemy kij, dzięki czemu powstaje nam coś na kształt rury. Podpalamy zawinięty materiał tak, aby się zatliło. Musimy również cały czas pilnować tego, żeby przez całą naszą wędrówkę materiał się tlił poprzez dostawanie się powietrza przez otwór.
Gdy nie mamy zapałek
Żadne z poruszonych powyżej kwestii nie stanowić będzie dla nas takiego problemu, jak brak zapałek lub zapalniczki. Wtedy jesteśmy zdani na naszą pomysłowość, a także zdobytą wiedzę ze szkoły przetrwania.
Jeśli masz przy sobie lupę, okulary, lunetę, aparat lub jakiekolwiek szkło, możesz to uznać za bardzo dobry znak! Po zebraniu suchej podpałki, skieruj soczewkę, w taki sposób by skupione promienie słoneczne padały na hubkę. Niewątpliwie do tego celu potrzebna będzie dobra pogoda. Trzymaj tak soczewkę aż w końcu zobaczysz, że hubka zaczyna się tlić. Dalej już wiesz co robić. Brak jakiegokolwiek szkła możesz zastąpić również puszką od napoju.
Denko puszki należy dokładnie wypolerować. Zastanawiasz się czym? Takie rzeczy możesz mieć również przy sobie w plecaku. A zalicza się do nich przede wszystkim czekoladę (!), pastę do zębów, albo też jakiś kosmetyk. Wypolerowane denko posłuży jak soczewka, ale na zasadzie odbitych promieni słonecznych.
Stara metoda jak świat, to pocieranie dwóch krzemieni o siebie, tak aż w końcu padnie iskra. Gdy nie masz przy sobie takich kamieni, wtedy możesz znaleźć patyk i kawałek deseczki, a następnie ustawić patyk prostopadle do deski i zacząć nim szybko obracać. W tym celu chwyć patyk między otwarte dłonie i pocieraj nimi tak długo, aż pojawi się ogień.