Jaki jest mój najlepszy film ? Film po który sięgam regularnie gdy jest mi smutno i wesoło ! Film z fenomenalną grą Patricka Swayze 🙂 i który powstał w 1991 roku … Tak, jest to Point Break w reżyserii Kathryn Bigelow ! Wczoraj wieczorem, postanowiłam obejrzeć remake z zeszłego roku tego dzieła w reżyserii Ericsona Core. Kupiłam butelkę Martini, worek kartofli przetworzonych o smaku paprykowym i zaczęłam oglądać. Warto wspomnieć, że Core był autorem zdjęć do „Szybkich i wściekłych„- i tego można się było spodziewać w Point Break, czyli ekstremalnych doświadczeń bohaterów.
W pierwowzorze z 1991 roku gang „prezydentów” pod wodzą Regana zuchwale okradał banki – była to taka alegoria do sytuacji politycznej – tutaj, mamy gang Robin Hoodów, którzy nie tyle okradają co wyzwalają w imię wyższych wartości. Te wartości to „Ósemka Ozakiego” – czyli osiem ekstremalnych prób, po których wykonaniu można osiągnąć Nirwanę. W filmie filozofia jest jeszcze głębsza, gdyż mówi, że bardziej chodzi o oddanie hołdu planecie Ziemi niż egoizm człowieka i oczyszczenie samego siebie. W rzeczywistości Onno Ozaki nie istniał, ale na potrzeby filmu stworzono coś co może stać się faktem dla wielu ludzi, którzy kochają ekstremalne sporty i nie bardzo wiedzą po co to robią ciągle balansując na granicy życia i śmierci.
Efekty specjalne przysłaniają wszystko. Po seansie filmu Bigelow, zastanawiałam się dlaczego młody gliniarz tak bardzo poświęca się swej pracy. Wiem, że wielu widzów też tego nie rozumie do dziś, ale po obejrzeniu Point Break – na fali z 2015 roku, jeszcze bardziej tego nie rozumiem. Całe 1 godzina 53 minuty czekałam, aż Utah (Luke Bracey) przejdzie na stronę, która jednak, dla odbiorcy jest tą bardziej sprawiedliwą- a on napierdala po pionowych zboczach w Wenezueli by złapać szefa grupy wizjonerów – Bodhiego (Edgar Ramirez). Masakra. Niby jest jednym z nich, ale nie, on jest agentem FBI. Rozczarowałam się fabułą.
hej Sylwia,
masz rację, rozczarowująca historia ale jednak ogląda się jakoś. Zadziwiające jest dla mnie jednak to, kto pisze taką recenzję 🙂 w pozytywnym sensie rzecz jasna 🙂
Po całych latach „mojego wariactwa” w szybowcu, w głębinie, skacząc z samolotu czy wychodząc po ścianie… (pod Krakowem 🙁 ) zawsze marzyłem o takim życiu, na granicy, pochłaniając piękno planety całym sobą… Niestety, czego dokonałem, dla większości może być „czymś” – dla mnie było tylko namiastką. Zawsze brakowało mi pieniędzy, choć i tak wydałem więcej niż wartość kilku nowych samochodów czy domu z ogródkiem. Praca w biurze na całego, by zarobić na wyjazd… Ach. Z tego choćby powodu film uspokaja, wyważa i daje do myślenia, ale na innym poziomie… i nie koniecznie związanym z fabułą (trochę naiwną z mojego punktu widzenia). Życzyłbym sobie i tobie (mam nadzieję) więcej takich obrazów. Dla ukojenia nerwów, dla wartości artystycznej czy sentymentalnej. A może to tylko (…)”Film, Recenzje, Wieczór z filmem, winem i moją dziewczyną” 🙂