Podwójna moralność Polaków

Większość Polaków deklaruje, że jest chrześcijanami, a mówiąc dokładnie – katolikami. Nie znają jednak Pisma Świętego, nie rozumieją słów, jakie ksiądz czyta podczas mszy. Założenia chrześcijaństwa są im obce. Ważne aby pokazać się co niedziela w kościele. Najlepiej w pierwszej ławce. Sąsiedzi powinni widzieć. Trzeba przyjechać dobrym samochodem z całą rodziną, trzeba bogato się ubrać by wszyscy wiedzieli, że rodzinie się powodzi. Wartości deklarowane stoją w sprzeczności z tym w co rzeczywiście się wierzy. Gdyby spróbować krótko określić ideał moralny Polaka – jest nim syty i zadowolony z życia człowiek sukcesu. Sukces przy tym oznacza jedno – majątek.

Religia od święta

Dla większości Polaków religia to przede wszystkim obrzędy. To one są sednem systemu wartości. Ten, kto nie bierze udziału w ceremoniach jest poza nawiasem społeczności. To plemienne, prymitywne myślenie wywodzące się jeszcze z czasów gdy mieszkaliśmy w jaskiniach. Religijne pogrzeby, komunie, śluby i chrzciny – wystarczy brać w nich aktywny udział, aby otoczenie postrzegało człowieka jako osobę „porządną” i „moralną”. Kiedyś na podobnej zasadzie malowano sobie barwy plemienne i tańczono wokoło ogniska. To nie Bóg jest ważny, i nie wartości, ale przynależność do klanu.

Taka postawa nie ma oczywiście nic wspólnego z chrześcijaństwem, które w swoich korzeniach jest ascetyczne. Sedno myśli chrześcijańskiej stanowi wyrzeczenie i zdystansowane podejście do wartości materialnych. Najważniejsza powinna być miłość bliźniego, życzliwość i chęć niesienia pomocy. Ewangelia mówi o tym wyraźnie i to w wielu miejscach. Człowiek zachłanny, zazdrosny, chciwy, przywiązany do dóbr materialnych a nawet… nadmiernie związany z własną rodziną – nie może zostać zbawiony.

Fundamentem chrześcijaństwa jest przekonanie o istnieniu nieśmiertelnej duszy. Tymczasem wielu współczesnych „katolików” neguje istnienie takiej duszy, lub po prostu – nie zastanawia się nad takimi „nieistotnymi” sprawami. Czym zatem stała się współczesna religijność Polaków? To bezrefleksyjne uczestniczenie w obrzędach, aby „dobrze wypaść” w oczach innych.

Wygodnictwo i drobnomieszczaństwo

Jaki jest rzeczywisty moralny ideał Polaka? Z pewnością jest to katolik, koniecznie oszczędny i zaradny, dobrze „ustawiony” w życiu. Gdyby istniało jedenaste przykazanie z pewnością brzmiałoby ono: „dobrze kalkuluj swoje wydatki”. „Moralny” katolik to taki, który wie jak zaoszczędzić pieniądze i „szanuje ich wartość”. Pieniądze bowiem odgrywają w tym systemie najwyższą rolę. Liczy się także wszelkiej maści konsumpcjonizm. Jedno nie wyklucza drugiego – mieć więcej za mniej – oto jest życiowe credo współczesnego polskiego katolika. Życie polskich rodzin usłane jest drobnymi sukcesami, od zakupu tanich pomidorów w promocji po uzyskanie dostępu do nowych elektronicznych gadżetów. Dawny świat w którym powstawało chrześcijaństwo, stał nam się całkiem obcy. Współczesna cywilizacja zaoferowała nam zbyt wiele, „tamten świat”, dla którego niegdyś święci kościoła katolickiego poświęcali swoje życie – przestał mieć znaczenie.

Ktoś napisał, że współczesna moralność Polaka to rodzaj epikureizmu. Nie powinniśmy obrażać Epikura i jego uczniów, którzy łagodnie cieszyli się życiem spędzając czas na mądrych rozmowach w ogrodzie. To zupełnie nowa jakość, wyzbyta nawet dążenia do przyjemności. Pracuj aby mieć, miej aby pracować – oto jej kwintesencja.

Świat pozorów

Podstawą współczesnej moralności większości Polaków są tak zwane „wartości rodzinne”. W rzeczywistości jednak oznaczają one obłudę i zakłamanie. Najważniejsze jest zachowywanie pozorów – chłopak nie może sypać z dziewczyną przed ślubem, a kiedy „wpadną” należy szybko zawierać małżeństwo, zanim brzuch panny młodej przyciągnie nieżyczliwe języki lokalnych plotkarek. Ludzie, którzy na co dzień zazdroszczą sobie i nienawidzą się skrycie podają sobie rękę w kościele – bo tak wypada. Nie wolno wybierać własnego stylu życia. Młodzi ludzie są postrzegani jako odpowiedzialni jedynie wtedy, gdy naśladują drogę życiową obraną przez ich dziadków i rodziców – dom, rodzina, stabilizacja. „Wolne duchy” są postrzegane jako odmieńcy.

W tych polskich społecznościach nie ma miejsca dla ludzi z wyobraźnią, marzycieli, artystów, dla „innych”, którzy niekoniecznie chcą podążać utartymi ścieżkami. Króluje małostkowość. Polska rodzina nie sprzyja kreatywności i spełnieniu własnych marzeń. Przyjemnie jest oglądać w telewizji występy wielkich sportowców czy podziwiać wyprawy podróżników na krańce świata. Jednak gdy własny syn lub wnuk zapragnie spełniać swoje niecodzienne ambicje, bez namysłu „podcina mu się skrzydła”, i to – „dla jego dobra”. Padają sakramentalne pytania – „czy nie lepiej założyć rodzinę?”, „czy nie lepiej znaleźć zwykłą, dobrze płatną pracę?” i wreszcie zagadnienie, od którego należałoby chyba rozpoczynać każdą współczesną mszę w kościele – „ile z tego będziesz miał?”.

Atak na tradycyjne wartości?

Trzeba postawić pytanie, czym są w rzeczywistości te „tradycyjne wartości” o których tak chętnie rozprawia wielu Polaków. Czy stanowią one istotę chrześcijaństwa? Czy mają cokolwiek wspólnego z naukami, jakie głosili wielcy nauczyciele ludzkości tacy jak Jezus czy Budda? A może „tradycyjne wartości” stanowią jedynie puste hasło, za którym kryje się konserwatyzm i chęć narzucenia jednostce określonych norm, zachowań. Może „tradycyjne wartości” są jedynie argumentem indoktrynowanych przez instytucję Kościoła osób, dla których najważniejsze pytanie brzmi –„ co ludzie powiedzą?”

Wszelka wolność i prawda muszą płynąć wprost z serca człowieka. To w nim bierze początek zarówno największe dobro jak i zło. Nieważne, czy jesteś Żydem, katolikiem, muzułmaninem lub ateistą. Nie jest istotne, czy jesteś homoseksualny czy heteroseksualny. Nie jest ważna twoja narodowość, ani to w jakiej rodzinie żyjesz. Nie ma znaczenia jaką pracę wykonujesz. Dobro nie zna takich rozróżnień. Może warto zacytować słowa św. Augustyna – „kochaj, i rób co chcesz”.

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

1 Komentarz

  1. Większość moich kolegów z seminarium jest tam, nie z powołania tylko dlatego że albo są to ludzie nieprzystosowani do życia w społeczeństwie, albo od razu nakierowani są na zyski bez poświęcenia i wysiłku. Jeśli ma się znajomości w kurii, to ma się dobrą parafię, a dobra parafia to luksus, spokój i w sumie w porównaniu z innymi zawodami brak jakiejkolwiek odpowiedzialności, a za to uznanie i poważanie nawet jeśli się będzie złym, statystycznym księdzem…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.