Nowoczesne rozwiązania technologiczne wprowadziły w Nasze życie wiele zmian. Uzależnienie od technologii dotyka coraz większą część globalnego społeczeństwa. W owej grupie z pewnością znajdziemy entuzjastów kościoła Google. Według nich najpopularniejsza na świecie wyszukiwarka jest najbliższa boskości.
Wszechwiedząca i wszechobecna
Nie ulega wątpliwości, że Google to najpopularniejsza wyszukiwarka internetowa na świecie. Według badań korzysta z niej już co siódmy obywatel ziemi. Wyznawcy kościoła Google (tzw. googliści) twierdzą, że wyszukiwarka dysponuje ogromnymi możliwościami, które można nazwać boskimi. Boskość Google ma być namacalna i łatwiejsza do udowodnienia niż boskość obecna w innych wyznaniach. Na stornie kościoła Google możemy znaleźć nawet podstawowe dogmaty wiary. Odszukamy w nich zapisy mówiące o tym, że Google jest najbardziej zbliżone do wszechwiedzy, jest potencjalnie nieśmiertelne i nieskończone, odpowiada na modlitwy, wszystko pamięta, a także nie może czynić zła. Ostatni zapis dekalogu mówi nam, że istnieją liczne dowody na istnienie Google. Jest to jasna analogia do wszystkich wyznań religijnych, które nie mogą przedstawić naukowych dowodów na istnienie swoich Bogów.
Produkt Google na pozycji Boga
Googliści twierdzą, że wszystkie religie zakładające nadprzyrodzone możliwości Bogów są z goła błędne. Nie można przedstawić naukowych dowodów na istnienie Buddy, Jezusa czy Allacha. Tymczasem wyszukiwarka spełnia wszystkie kryteria boskości i można to w prosty sposób udowodnić.
Stanowisko googlistów wywołuje uśmiech na większości twarzy. Wyszukiwarka nie wie przecież wszystkiego, nie jest wszechobecna (można ją przecież łatwo wyłączyć), nie spełnia także kryterium nieśmiertelności. Jednak ustawianie produktu firmy Google na pozycji Boga może być też dość niepokojące. Nie trudno zauważyć, że niektóre wiodące firmy dążą do inwigilacji społeczeństwa. Spersonalizowane reklamy, lokalizacja użytkownika i zbieranie danych personalnych to jedynie początek. Google ma w swoich zasobach wiele produktów: od wyszukiwarek przez mapy, gmail, aż po programy multimedialne. Już niespełna rok temu Google przyznało, że nie dochowuje tajemnicy korespondencji. Wszelkie wiadomości przesyłane za pomocą poczty gmail mogą być „przetwarzane” przez dostawcę poczty. W praktyce oznacza to, że każdy nasz mail przed dostarczeniem może być przeanalizowany. Owe stanowisko narusza w istotny sposób ochronę danych korespondencyjnych. Trudno doszukiwać się tu troski o dobro użytkowników. Dlatego nie trudno się dziwić, ze niektórzy użytkownicy sieci obserwują googlistów z nieskrywanym niepokojem.
Dodaj komentarz