Chwile grozy przeżyła siedemnastoletnia Roksana, gdy wraz z koleżanką poszły do parku szukać wirtualnego Pokemona. To miała być świetna zabawa, tymczasem z krzaków w których zgodnie z ustaleniami nawigacji GPS powinien znajdować się Pokemon wyszedł nagi mężczyzna.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Mężczyzna nie był szczególnie niebezpieczny i nastolatkom udało się uciec. Zaalarmowały nawet Straż Miejską, jednak przybyłe na miejsce funkcjonariuszki niestety nie zdołały ująć „Pokemona”, który najwyraźniej oddalił się już z miejsca zdarzenia.
Podobne sytuacje mają miejsce coraz częściej w związku z wprowadzeniem na rynek nowej gry na smart fony „Pokemon Go!”. Polega ona na wyłapywaniu wirtualnych Pokemonów, które można znaleźć w różnych miejscach. Użytkownicy gry chodzą więc na przykład po mieście i „wyłapują” na swoich smart fonach wirtualne Pokemony.
Zabawa znajduje bardzo wielu fanów, a jej zaletą jest zmuszenie gracza do wyjścia z domu i podjęcia aktywności fizycznej. Niestety, jak to często bywa szybko okazało się, że gra niesie ze sobą również poważne zagrożenia. W Internecie aż roi się od opisanych przypadków, w których gra ściągnęła na głowę fana poważne kłopoty.
W miejscowości Targoszyce nieopodal Będzina nastolatek udał się na poszukiwania Pokemona na… pobliski cmentarz. Niestety okazało się, że była to sprytnie zastawiona pułapka. Chłopak został poturbowany przez napastników z sąsiedniej wioski, sprawcy zabrali mu również telefon komórkowy.
Gra „Pokemon Go!” niestety stała się również prawdziwym przekleństwem w miejscach, w których należy zachowywać się godnie i z szacunkiem. Na przykład dyrekcja obozu koncentracyjnego w Auschwitz apeluje do uczniów, którzy przyjeżdżają na wycieczki aby nie grali w „Pokemon Go!” na terenie obozu zagłady.
Policja natomiast ostrzega, że granie w „Pokemon Go!” może stać się źródłem wielu niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Pieszy zapatrzony w ekran telefonu komórkowego nie jest w stanie dostatecznie uważać na samochody. Co najgorsze, osoby grające w grę zachowują się bardzo nieprzewidywalnie – gwałtownie zmieniają kierunek poruszania się, zawracają, zrywają się do biegu a także wpadają w euforię. To wszystko sprawia, że osoby grające w „Pokemon Go!” mogą bardzo łatwo paść ofiarą wypadku.
Niestety duże zagrożenie stwarza też lokalizacja Pokemonów, która zależy tak naprawdę tylko od uczestników gry. Internauci donoszą, że zdarzają się „złośliwe” lokalizacje. Można przeczytać o przypadkach, w których „Pokemon” znajdował się na grząskim terenie, a osoba, która po niego poszła zapadła się aż po pas w błoto. W innym przypadku Pokemon został umiejscowiony na… kominie opuszczonej cegielni!
Grupa nastolatków zaczęła wspinać się na komin, i tylko przytomność okolicznych mieszkańców, którzy zauważyli całą sytuację, najprawdopodobniej zapobiegła tragedii.
Jeżeli gra ma być bezpieczna, to należy przestrzegać kilku podstawowych zasad. Nigdy nie udawać się po „Pokemony” w miejsca odludne czy cieszące się złą sławą. Jeśli już podejmujemy się takiej wyprawy, należy koniecznie powiedzieć dokąd się idzie, a najlepiej udać się tam w kilka osób.
W żadnym wypadku nie należy grać w grę w ruchliwym centrum miasta! To stwarza bardzo duże ryzyko wypadku.
Szukając „Pokemonów” koniecznie trzeba dostosować się do zasad kulturalnego zachowania panującego w danym miejscu. Nie powinno się szukać „Pokemonów” na cmentarzach, w kościołach, czy miejscach pamięci, jak to się obecnie dzieje.
Takie pokemony pewnie wszędzie można spotkać. Kto by pomyślał, że ktoś kiedyś przypomni sobie o tych stworkach, nie mówiąc że przeżyją swój światowy renesans.
Też bym ci zabrał. Telefony to nie zabawki dla dzieci.