Moda na konserwatywną szkołę

Podczas gdy większość polskich pedagogów oraz nauczycieli wciąż kultywuje przestarzałe teorie „bezstresowego wychowania” oraz „szkoły bez ograniczeń” – na zachodzie coraz większą popularnością zaczynają cieszyć się szkoły konserwatywne. Takie, w których rządzi nauczyciel a nie uczeń i w których obowiązują jasno określone zasady zachowania. Powód tego stanu rzeczy jest bardzo prosty – koncepcje „niczym nieograniczonej kreatywności i ekspresji dziecka” nie tylko nie sprawdziły się, lecz nawet przyniosły fatalne skutki…

Wbrew pozorom koncepcja „swobodnego wychowania” nie jest wcale nowa. Była ona proponowana między innymi już przez francuskiego myśliciela J.J. Rosseau. Zgodnie z nią nauczyciel miał nieustannie „podążać” za uczniem, czekając na momenty w których tenże czymś się zainteresuje. Gdy to nastąpiło, nauczyciel miał udzielać wyczerpujących, ciekawych dla ucznia wyjaśnień. Dodatkowo nauczyciel, bez wiedzy ucznia, miał takie sytuacje aranżować. W teorii brzmi to świetnie, lecz w praktyce jest właściwie niewykonalne. Nauczyciel nie ma oczywiście możliwości towarzyszyć uczniowi cały czas, a niemalże podstępne sterowanie uczniem może po prostu budzić wątpliwości etyczne. W koncepcji tej bowiem chodzi o to, by uczeń sądził, iż myśli samodzielnie, podczas gdy w rzeczywistości jest sterowany przez sprytnego nauczyciela.

Próbę stworzenia szkoły bez lekcji i bez dzwonków podjął też Lew Tołstoj. Taka szkoła miała stać się raczej miejscem spotkań uczniów z nauczycielami, a atmosfera panująca na zajęciach przypominała raczej towarzyskie spotkania. Niestety, okazało się, że uczący bardzo szybko nie jest w stanie kontrolować uczniów, problemem stają się przemoc i prześladowania. „Bezstresowe, swobodne wychowanie” jest więc wbrew pozorom pomysłem przestarzałym, który zwyczajnie nie zdał egzaminu!

Tymczasem jeszcze kilka, kilkanaście lat temu tzw. „bezstresowe wychowanie” było lansowane jako pewnego rodzaju aktualny trend w szkołach. Uprawnienia nauczycieli uległy radykalnym ograniczeniom. Niemal każda próba zdyscyplinowania grupy mogła stać się obiektem krytyki zarówno ze strony rodziców jak i dyrekcji. O całokształcie pracy w szkolnej klasie zaczęły decydować wytyczne ustalane przez pedagogicznych ideologów, którzy z realną pracą w szkole często nie mieli nic wspólnego.

Na efekty tego stylu w pedagogice nie trzeba było długo czekać. W szkołach znacznie wzrosła liczba aktów przemocy, skierowanych zarówno przeciwko innym uczniom jak i nauczycielom. Mówimy tutaj o przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej. Od czasu do czasu opinię publiczną na chwilę poruszają doniesienia o zbiorowych pobiciach czy kradzieżach w szkołach. Niestety – robią one wrażenie jedynie na chwilę i nie skłaniają do głębszych wniosków. Wreszcie trudny do zakamuflowania stał się ogólny wzrost wandalizmu i agresywny, destrukcyjny styl zachowania sporej części dzieci i młodzieży.

Być może właśnie z tej przyczyny można zaobserwować chęć powrotu do bardziej konserwatywnego modelu wychowania. Ta tendencja pojawia się również w Polsce, pod postacią szkół katolickich. Obowiązują w nich jasno określone wartości. Uczniowie chodzą w mundurkach, co obecnie staje się wyznacznikiem prestiżu. Obowiązuje zakaz używania telefonów komórkowych. Za złamanie zasad współżycia społecznego uczeń może zostać ze szkoły po prostu… wydalony, co w szkole publicznej graniczy właściwie z nieprawdopodobieństwem. Podobnie rzeczy mają się w przeżywających prawdziwy renesans szkołach mundurowych.

Przyczyna tęsknoty za konserwatywnym wychowaniem, w którym to dorosły ma rację a nie dziecko i w którym to dorosły wychowuje dziecko a nie odwrotnie – tkwi chyba przede wszystkim w zmęczeniu samych rodziców… którzy nie potrafią poradzić sobie z pociechami, które „bezstresowa szkoła bez ograniczeń” przemieniła w małych despotów.

Wszystko wskazuje na to, że „konserwatywna szkoła” i w naszym kraju będzie zyskiwać sobie coraz większe rzesze zwolenników. Jest to szkoła, w której dziecko spotyka się z wyraźnymi komunikatami i jasno nakreślonymi regułami. Szkoła konsekwentna, w której za przewinienia otrzymuje się stosowną reprymendę oraz taka, w której uczeń musi odnosić się do nauczyciela z szacunkiem.

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

4 Komentarze

  1. Bzdura. Teraz nikt już nie chodzi do dyrektora na skargę, nikt też nie pisze donosów do kuratorium, teraz rodzice zakładają sprawy w sądach i niech się nauczyciele martwią jak się wybronić, wobec zarzutów postawionych przez kilku mecenasów jednocześnie. Jesteśmy bogatsi, rodzice dzieci mają kasę bo pracują za granicą i co takiemu zrobisz? Nauczyciel przyleje dla przykładu linijką uczniowi, krzywo spojrzy czy coś nie tak powie i pójdzie siedzieć …. ot taka nasza rzeczywistość.

  2. Znam przypadki w których dyrektor musiał przepraszać ucznia za to że wcześniej udzielił mu nagany (zasłużenie). Ludziom pomału otwierają się oczy i widzą skutki takiego wychowania u siebie w domach. Stąd „renesans” takich „konserwatywnych” czytaj normalnych szkół.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.