Krzyk bezsilności

            Czy można być bezsilnym w starciu z wyrafinowaną i pozbawioną uczuć wobec swojego dziecka kobietą, która za wszelką cenę chce Cię upokorzyć i przedstawić w złym świetle? Czy można znosić ciągłe oszczerstwa i kłamstwa na temat swojej osoby, mimo że już dawno wiesz że związek z kobietą którą myślałeś że kochasz po prostu nie wypalił i dojrzałeś do tego by iść własną drogą? Czy można bez słów sprzeciwu godzić się na rozłąkę z dzieckiem które kochasz i poza którym świata nie widzisz? Czy można schować uczucia i zamknąć je w pudełku, a pudełko zakopać głęboko w ziemi licząc że czas dokona jego zupełnego rozkładu?

            Czy kobieta może być potworem, wykorzystując łzy i zasłaniając się obłudnym dobrem dziecka, jednocześnie czerpiąc satysfakcję z tego, że były facet cierpi?

            Można. Codziennie to widzę.

            Rozwodzące się kobiety, które nie umieją poradzić sobie emocjonalnie z rozwodem to potwory. Potwory w masce skrzywdzonych ofiar. Nie mówię tu o rozwodach z powodu przemocy, ale o takich, w których mężczyzną wybrał inną drogę. Zakochał się, wypaliła się miłość, czuł się oszukany lub nie spełniał się w związku. Kobieta z zazdrością patrzy na niego i jedynym sposobem by uderzyć i dalej go niszczyć to dziecko. Dziecko które on kocha, na którym mu zależy i dla którego chce najlepiej.

            Któregoś pięknego dnia stoi przede mną facet. Sto kilo żywej wagi, łapy jak bochny chleba i płacze. Żona odeszła do kochanka gdy on za granicą tyrał na ich lepsze jutro, wraz z dwojgiem ślicznymi dziewczynkami, owocem ich wcześniejszej miłości. Facet stoi i płacze bo nie ma możliwości spotkania z dziećmi – przywiózł im prezenty, zabawki, ubrania. Żona w tym czasie zamieszkała w domu kochanka a on nie ma prawa zbliżyć się do drzwi, nie mówiąc o braku możliwości zadzwonienia i porozmawiania z córkami. Co on ma zrobić – pyta mnie. Przecież ma pełnię władzy rodzicielskiej, ma prawo je widywać, a nie może. Wezwana Policja rozkłada ręce – Idź pan do sądu – doradzają i odjeżdżają. Facet stoi na ulicy i widzi tylko ruszającą się firankę zza której wygląda jego córka. Po chwili córka siłą zostaje zabrana z okna a w nim coś pęka. Otwiera furtkę, dobiega do drzwi i wali w nie krzycząc by dzieci zobaczyć. Nikt nie otwiera, ale po chwili ponownie przyjeżdża ten sam patrol Policji tym razem ostrzegając go i pouczając, że jeżeli nie odejdzie, zostanie zatrzymany i postawiony zostanie mu zarzut napaści czy naruszenia miru domowego. A on chciał zobaczyć tylko swoje dzieci. Oczywiście żonie z tego powodu nic nie grozi, bo ma prawo. Ma prawo nie wydawać dzieci ojcu i zabraniać córkom spotkań z nim.

            Facet przyszedł złożyć wniosek o ustalenie kontaktów, ale jako że żona wniosła już sprawę rozwodową do Sądu Okręgowego – odszedł z kwitkiem. Jak dobrze pójdzie za kilka miesięcy otrzyma pismo z Sądu kiedy i gdzie i na jakich zasadach może widywać się z dziećmi. Może to będzie raz w miesiącu, może częściej, a może tylko kilka godzin w tygodniu. Błąd który popełnił to taki, że był i na rodzinę pracował za granicą. Aktualnie wyczyszczone wspólne konto, wartościowe rzeczy zniknęły z mieszkania. Nawet samochód ma zabrany, bo żona prowadziła jednoosobową działalność gospodarczą i zakupiony był na jej firmę – podobnie jak telewizor, sprzęt RTV, meble.

            W tym popierdolonym systemie, bo jak inaczej go nazwać, uczucia się nie liczą. Nie liczą się uczucia człowieka któremu nagle odebrano kontakt z dziećmi, nie liczą się uczucia dzieci które tęsknią a które miały bardzo dobry kontakt z ojcem. Pozostawiony sam sobie facet musi zacząć mierzyć się z oszczerstwami na swój temat, sprawami sądowymi o alimenty, kontakty z dziećmi, stratą wszystkiego czego się dorobił. Cynizm i wyrachowanie kobiety która wie, że zabrała mu to na czym mu najbardziej zależało wzbudza w nim złość ale i bezsilność.

            System nie ma uczuć. Systemu nie interesują uczucia ojca ani dzieci. System zainteresowany jest głównie tym, czy dzieci nie są głodne, nie są bite i czy mają gdzie mieszkać. Reszta się nie liczy, może poczekać. Także uczucia ojca i słabnące więzi emocjonalne dzieci do niego.

            Takich facetów, ojców, są setki jak nie tysiące z Polsce. Zmagający się z biurokracją, walczący o prawa do spotkań z dziećmi, potrzebujących tłumaczyć się z kłamstw pod swoim adresem. Jeżdżących po OPS-ach bo nagle założono im „Niebieską Kartę”, tłumaczących się dzielnicowym, otrzymującym pisma z prokuratury że toczą się wobec niego postępowania.

            Jeden taki przypadek zapamiętam chyba do końca życia. Facet będący w trakcie rozwodu mieszkał z żoną w dwupokojowym mieszkaniu. Pewnego dnia otrzymał wezwanie do prokuratury że znęca się nad żoną. Robi to poprzez…. „celowe pierdzenie w mieszkaniu” i codzienne jedzenie grochówki, fasolowej i kapuśniaku. Sprawa została umorzona, lecz ile wstydu i nerwów… Najlepsze było to że czasami sypiali ze sobą, mimo że sprawa rozwodowa w toku. Oczywiście potem też doszły problemy z utrudnianiem kontaktów z dziećmi.

            Jak łatwo nam ocenić i przejść do porządku dziennego, gdy dowiadujemy się że rodzina się rozpadła. Z reguły zakładamy że facet zdradził, porzucił żonę, zostawił ją z dziećmi. Winny znaleziony – więc niech ma za swoje. Nikt tak naprawdę nie docieka przyczyn, relacji, sytuacji małżeńskiej, powodów. Odszedł – znaczy winny. Nie obchodzą nas uczucia, tragedie, strach przed przyszłością tego małżonka, nie interesuje nas sytuacja dzieci które często cierpią i wyglądają w oknie czy tata nie idzie. Nie interesuje nas to, że cierpi też mężczyzna. Bo przecież to kobieta jest zawsze tą poszkodowaną, bo w sumie ma dzieci na głowie…

            Wskażcie mi mężczyzn, którym sąd powierzył opiekę nad dziećmi. No może kilka procent się znajdzie. I to nie dlatego że nie chcą, po prostu nie wierzą że to jest możliwe, bo w toku wielu kłamstw i oszczerstw zatracają wiarę że sąd może przychylić się do ich pragnień. A nawet jeśli są tacy co walczą, to po kilku letniej batalii sądowej dzieci są tak zmanipulowane przeciwko niemu, tak zaburzone są więzi z powodu działań matki, że biegli psycholodzy którzy potem badają rodzinę stwierdzają, że matka jest lepszym środowiskiem wychowawczym. Tak ten system działa.

            Zranione kobiety są bezwzględne. Znają ojca dziecka, znają jego słabości, wiedzą jak uderzać w słabe punkty. Wykorzystują tę wiedzę by zniszczyć, udowodnić swoją przewagę, by manipulować a jednocześnie robić z siebie ofiarę. Nie każdy facet psychicznie to wytrzymuje, nie każdy jest w stanie znosić upokorzenia i myśl, że traci to na czym mu zależy. Przytłoczony problemami, nie widząc szans na wyjście z sytuacji podejmuje czasami drastyczne kroki. Nikt też nie mówi, że długotrwały stres wpędza w depresje, nerwice lub uaktywnia zaburzenia psychiczne, które w innej sytuacji by nie zaistniały. Wtedy mamy tragedie.

Tylko czy system to widzi? Czy ponownie system zaostrzy kary by suweren myślał że zrobiono coś pozytywnego.  W końcu Temida jest ślepa…

Piotr Matysiak

Zobacz także:

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
O Piotr Matysiak 28 artykułów
Kurator sądowy

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.