Jak poczuć się bezpieczniej na ulicy?

Optymistyczne statystyki mogą mówić swoje. Prawda jest jednak taka, że ulice polskich miast, pomijając zamknięte luksusowe osiedla, stają się coraz bardziej niebezpieczne. Coraz częściej słyszy się o pobiciach, zaczepkach i kradzieżach. Policja najczęściej reaguje z dużym opóźnieniem, kiedy jest już po fakcie. Jeśli choć trochę obawiasz się o swoje bezpieczeństwo, ten artykuł powinien Cię zainteresować. Wykorzystaliśmy w niej rady tzw. „ludzi ulicy” mieszkających w dzielnicach uchodzących za niebezpieczne, którzy niejednokrotnie sami wchodzili w konflikty z prawem. Nikt tak dobrze jak oni nie zna trudnej sztuki przetrwania w mieście.

„Ogarnij się!”

Paweł ma ksywkę „Cygan”, z racji ciemnej karnacji. Szkołę porzucił na poziomie klasy trzeciej szkoły podstawowej. Siedział w poprawczaku, a potem w więzieniu. Jest z tego dumny. Uważa, że szkoła to strata czasu. Prawdziwego życia nauczy tylko ulica. Od zawsze lubił się bić, przez pewien czas boksował w klubie. Podobno był niezły, ale potem brakło pieniędzy na treningi. Kiedy zapewniam go, że nikt nie pozna jego imienia i nazwiska staje się bardziej rozmowny.

„Jeśli chcesz poczuć się bezpieczniej na ulicy – mówi – musisz się ogarnąć. Chłopaki z dzielni lubią kroić frajerów. Czasem dla kasy, ale czasem zwyczajnie dla beki. Jeśli widzą gościa z wypasionym telefonem na wierzchu, który ma słuchawki w uszach i nie wie co się wokoło niego dzieje – podbiją do niego od razu. Chociażby po to żeby pokazać frajerowi, że nie jest taki bezpieczny jak mu się wydaje”.

„Cygan” radzi, aby idąc ulicą po zmroku, szczególnie w obcej dzielnicy, mieć zawsze „oczy dookoła głowy”. „Nie chodzi o to, że masz patrzeć na każdego” – Wyjaśnia – „Bo to ściągnie na ciebie kłopoty. Ale musisz cały czas wiedzieć, kto gdzie jest, gdzie stoi, i czy idzie w twoją stronę”. Radzi schować telefon i drogie gadżety do kieszeni. To przyciąga uwagę. Słuchawki w uszach sprawiają, że człowiek nie słyszy jak ktoś zachodzi od tyłu.

„Pamiętaj, żeby za bardzo nie rzucać się w oczy. Zostaw garniaka i elegancki płaszczyk na inne okazje. Włóż normalne ciuchy, jakaś sportowa kurtka. Daruj sobie pedalskie fryzury i spodnie rurki, bo to wpienia niektórych. Staraj się wyglądać na zwykłego gościa.”

Kiedy rozmawiam z „Cyganem” z bramy wychodzi młody, „skoksowany” byczek. Z początku jest trochę agresywny. Tłumaczę, że chodzi mi tylko o napisanie artykułu do Internetu. Daję chłopakom po parę złotych na piwo, atmosfera znacznie się poprawia. Mówię, że znam trenera boksu z pobliskiej Olimpii. To przeważa szalę, byczek w dresie również chce udzielić paru rad. Każe nazywać się „Lewy”, bo jego specjalnością jest „załatwianie” różnych rzeczy. Potrzebujesz radio do samochodu? A może coś na przyrost masy? – Pyta. Tłumaczę, że nie potrzebuję, że piszę tylko tekst na zamówienie.

Rady „Lewego”

Lewy mówi, żeby nie liczyć na policję, tylko na siebie. „Pały przyjadą po dwudziestu, albo trzydziestu minutach. Czasem w ogóle nie przyjadą, bo boją się wchodzić do naszej dzielni. Jak przyjeżdżają we dwóch, to już na starcie są spękani. Była raz taka akcja, że przewróciliśmy im z ziomkami radiowóz na dach. Najbardziej mam bekę jak przyjeżdża facet z laską. Chociaż by się zesrali, to nic nie zrobią. Jak trzeba wyleci nas dwudziestu z bramy. I co zrobią? Będą strzelać? Wtedy to oni pójdą do pierdla!”

Lewy radzi, żeby podczas zaczepki iść cały czas przed siebie, jeśli to tylko możliwe. „Udawaj, że nie do końca wiesz o co chodzi. Nie pokazuj, że się boisz, ale nie fikaj, nie graj zbytniego kozaka. Udawaj raczej kogoś, komu się spieszy. Nie gadaj za dużo. Nie wdawaj się w gadkę – szmatkę. Chłopaki wciągają tych których chcą skroić w gadkę. Chodzi o to, żeby cię otoczyć w tym czasie, żeby to wyglądało jakby spotkali kogoś znajomego. Jak podchodzi ktoś do ciebie z wyciągniętą ręką, nie podawaj mu ręki. Będzie starał się ciebie przytrzymać, a ktoś z zewnątrz pomyśli, że ich znasz. Jak będą chcieli ci wpierdolić, to ludzie nie zareagują, bo pomyślą, że posprzeczali się znajomi. Nie zatrzymuj się jeśli to możliwe!”.

Mówię „Lewemu”, że słyszałem iż warto się postawić. Sprzedać „strzała” największemu z agresorów. „Lewy” od razu mnie wyśmiewa. Mówi, że to dobre w swojej dzielnicy, jak znasz chłopaków. Możliwe, że taką akcją zdobędziesz „szacun”. Ale w nieznanym miejscu masz przechlapane. Reszta rzuci się na ciebie i „weźmie na buty”. Zamiast tego „Cygan” radzi, żeby mieć w kieszeni jakieś drobne na odczepnego. Wtedy jest większa szansa, że ocali się portfel. Można też nosić fałszywy portfel z drobniakami. Wchodzenie w bójkę to ostateczność.

„Jak widzisz, że coś się święci, to ręce jak najbliżej twarzy. Możesz udawać, że się przestraszyłeś, albo, że gestykulujesz i się tłumaczysz. Musisz chronić twarz i szyję. Za pomocą rąk trzymaj dystans. Wyciągnij je w stronę napastnika tak jakbyś chciał go uspokoić. Nie pozwól mu podejść za blisko i cały czas bądź gotowy żeby obronić strzała albo go odepchnąć. Potem spier…alasz.” – Doradza.

Coś do obrony?

Pytam chłopaków, co ich zdaniem warto nosić przy sobie do obrony. Niemal natychmiast obaj mówią: „zapomnij o kosie!”. Ich zdaniem nóż czy pałka teleskopowa to bardzo zły pomysł. Nożem trzeba się umieć posługiwać. Jeśli będziesz bał się go użyć, chłopaki zwyczajnie go zabiorą, a „maksymalny wpierdol” murowany.

„Chodzi o to” – tłumaczy „Lewy” – „że jak ktoś startuje z kosą to sam ma przechlapane. To on wychodzi na zbira, a nam to jest na rękę. Jak skopiemy takiego gościa, to potem powiemy, że zaatakował nas nożem. Poza tym w praktyce zwyczajny gość zawaha się przed użyciem noża. Będzie straszył. A wtedy ma już przesrane, bo ktoś z nożem jest groźny tylko wtedy, kiedy rzeczywiście go użyje”. Tak samo odradzają pałkę teleskopową. Łatwo ją wyrwać, jak ktoś nie ma wprawy.

A co z bronią hukową i innymi imitacjami? – Pytam. „Też zapomnij” – twierdzą. „Nigdy nie wyciągaj niczego co przypomina broń palną a nią nie jest. Pies (policjant) może pomyśleć, że to ty jesteś psycholem. Tak samo otoczenie. Ktoś kto chce cię tylko skroić może na serio się przestraszyć i pomyśleć, że walczy o życie. Możesz też trafić na kozaka, który zwyczajnie się nie przestraszy. Albo wyjmie swoją giwerę, tylko że prawdziwą”.

A co sądzą o popularnych gazach obronnych? „Cygan” mówi, że według niego tylko ta opcja ma jakiś sens dla zwykłego gościa. „Ale jeśli jakiś bierzesz, to tylko z tych lepszych. Nie z targu. Dobre są: Walther Pro Secur, Sabre Red, Fox Labs. To wszystko są gazy pieprzowe. Nie bież w żelu, tylko w chmurze. Żelem h…ja trafisz w praktyce. Żele dobre są dla ochroniarzy na dyskotece, jak jest ich kilku. Chmurą masz większe szanse i działa też trochę na drogi oddechowe. Dobre są francuskie gazy z serii Arm, ale tylko te ze skrótem „CS”, łzawiące. Też koniecznie w chmurze. Podobno działają szybko na drogi oddechowe, chociaż mają krótkie terminy przydatności.

„Musisz pamiętać” – poucza mnie „Lewy”, – „Że gazem zawsze celujesz w ryj napastnika”. „Wpier…alasz ile się da a potem w nogi. Sam musisz ocenić, kiedy to ma sens. Jeśli jest ich jeden, góra dwóch – to tak. Jak więcej, to lepiej sobie darować”.

„Cygan” mówi też, że warto mieć przy sobie coś, co nie jest bronią, ale może się do obrony przydać, np. solidny pęk kluczy, duża zapalniczka, metalowa latarka. „Trzymasz to w ręce cały czas, niby przypadkiem, i jesteś gotowy do obrony”.

Unikaj miejsc i sytuacji niebezpiecznych

„Nie pchaj się sam w kłopoty” – Mówi „Cygan” – „Jak widzisz kolesi pod monopolowym albo jakichś zadymiarzy, to przejdź na drugą stronę ulicy. Nie fikaj, nie odpowiadaj na głupie teksty, zachowaj zimną krew. Im chodzi właśnie o to, żebyś się wpienił, wdał się w gadkę-szmatkę”, zatrzymał się i zaczął dyskutować. Radzi, aby darować sobie nocne przechadzki w niebezpiecznych miejscach. „Czasem lepiej jest nadłożyć drogi, niż potem wylądować w szpitalu”.

Pytam również, czy w razie potrzeby można liczyć na pomoc przechodniów. „Zapomnij” – ucina stanowczo „Lewy”. „Jak ktoś ci pomoże to dobrze, ale nie możesz na to liczyć. Większość ludzi boi się wchodzić w zadymy. To co może ci pomóc to oczy dookoła głowy i szybkie nogi”.

Chłopaki dają też kilka ogólnych rad. Mówią, żeby omijać z daleka auta w których siedzą jakieś dziwne typy. Trzymać się w pewnej odległości od bram. „Musisz iść tak, żeby zawsze mieć dokąd uciekać” – wyjaśnia „Cygan”. „Jak jedziesz samochodem, to blokuj drzwi i nie wysiadaj z niego gdy coś się dzieje”. „Jak widzisz, że ktoś do ciebie podchodzi, wyjmij ręce z kieszeni, trzymaj je przynajmniej na wysokości pasa. Tylko tak możesz obronić się przed niespodziewanym uderzeniem. Jeśli tylko możesz to uciekaj. Nie patrz na to że cię wyzywają od ciot. Ważne żebyś wyszedł z tego cało. To jest ta… no… strategia”.

Sztuki walki?

Postanawiam wypytać też chłopaków o sztuki walki. Czy warto je ćwiczyć, żeby umieć się obronić? Tutaj zdania są podzielone. „Cygan” mówi, że każda sztuka walki rozwinie refleks i ogólną sprawność, a to zawsze się przydaje. Ale żeby miało sens, trzeba poćwiczyć parę lat. „Lewy” zaleca siłownię na poprawę sylwetki, żeby odstraszać samym wyglądem. Podobno „przypakowanych” rzadziej się czepiają.

Po namyśle odradzają aikido czy kung fu. „Jak zapisujesz się do sekcji, sprawdź czy są tam sparingi (walka jeden na jeden). Jak nie, to daruj sobie. Ćwicząc na niby niczego się nie nauczysz. W realu twój przeciwnik nie będzie stał w miejscu i czekał aż zrobisz jakąś dźwignię czy rzut. Musisz poćwiczyć z przeciwnikiem, który stawia opór, stara się wygrać. Dobry będzie boks, kick-boxing, judo albo brazylijskie ju-jitsu. Niezła też jest krav maga, ale tylko w dobrej sekcji i u dobrego trenera, takiego, co ma czarny pas i robi porządne sparingi.

„Musisz pamiętać, że trening na macie czy na ringu to jedno, a ulica to drugie. Tutaj nieraz jeden dobry strzał czy kop w krocze decydują. Nie ma tu miejsca na zasady czy uczciwą walkę. Starcie nie musi ładnie wyglądać, nikt nie da ci punktów. Jeśli już musisz walczyć, idziesz na maksa. Kopiesz w jaja, atakujesz oczy, gryziesz i drapiesz. To są rzeczy których nie zobaczysz w MMA na Polsacie, ale takie jest życie. Na ulicy liczy się skuteczność i czas. Jeśli to możliwe, nie schodź z przeciwnikiem na ziemię. Wyrwij się i uciekaj” – Poucza mnie „Lewy”.

Rozchodzimy się w zgodzie. „Lewy” daje mi nawet swojego mejla. „Podeślij mi linka jak już będzie ten tekst”, prosi. Też chciałby mieć swoje pięć minut sławy. A może wy macie też swoje „patenty”, jak poczuć się bezpieczniej na ulicy?

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.