Moje hobby jest dosyć dziwne. Fascynuje mnie wszystko co tajemnicze i niezbadane. Jak łatwo się domyślić, mam kompletnego bzika na punkcie eksplorowania opuszczonych i tajemniczych miejsc. W poszukiwaniu takich jeżdżę po całym kraju, nierzadko wdając się w różne dziwne przygody.
Opowiem Wam tę, która zdarzyła mi się kilka miesięcy temu. Do tej pory nie mogę się z niej otrząsnąć i często wracam myślami do tych chwil.
Wszystko wzięło się od pomysłu wyjechania nad morze na krótkie wakacje. Niewiele myśląc, zarezerwowałem kwaterę na Helu i wybrałem się w prawie 600 kilometrową trasę. Marzyłem o ciepłym morzu, czystym piasku i ustronnym kawałku plaży, na którym można opalać się nago, nie troszcząc o nic więcej. Pogoda szybko zweryfikowała moje plany i sprowadziła je do parteru. W obliczu kompletnej klęski braku słońca, musiałem sobie zorganizować inne zajęcie. „A co by było, gdybym znalazł jakieś miejsce do eksploracji?” pomyślałem pod wpływem impulsu. W końcu nad morzem nie powinno brakować różnego rodzaju obiektów, które mogły okazać się dla mnie ciekawe. Tunele burzowe, bunkry, czy w końcu stare i chyba puste hale portowe.
Następnego dnia, skoro świt udałem się na poszukiwanie takich. Szybko znalazłem miejsce, które wydało mi się odpowiednie. Betonowe duże hale, z powybijanymi szybami. Lata świetności miały już dawno za sobą. Stały samotnie na pustych placach wyłożonych płytkami. Dla innych pewnie prezentowały się koszmarnie, dla mnie były zachwycające.
Wszedłem do środka. Duża przestrzeń była doświetlona promieniami słońca, wpadającymi przez świetliki w dachu. Mnóstwo gruzu, kable i inne metalowe przedmioty, jeszcze nie pokradzione przez złomiarzy. To wszystko znajdowało się na podłodze. Na podłodze, dokładnie pod dziurami w dachu, znajdowały się kałuże, oraz kępki trawy, naniesionej prze wiatr. Zacząłem ostrożnie przemierzać halę, obchodząc ją dookoła i szukając przejścia do reszty kompleksu. W końcu takie znalazłem.
Zmierzałem ciemnym korytarzem, który kończył się schodami w dół. „Dobrze że mam latarkę”. Zapaliłem czołówek i ciemność rozświetliła się delikatną poświatą z diody LED. Podłoga była betonowa i wilgotna. Schodziłem w dół po śliskich schodach, trzymając się zardzewiałej barierki. Panował tu dziwny porządek. Brak jakichkolwiek graffiti czy gruzu na podłodze. Poczułem pewien lęk, jak nigdy w takich sytuacjach. „Jest tu tak czysto, jak gdyby ktoś tu mieszkał”. Zacząłem się zastanawiać czy dobrze robię, zapuszczając się na ten teren. Ciekawość jednak wzięła górę.
Mijałem kolejne metry zakręcających korytarzy, aż nagle się zatrzymałem. Z oddali doszły mnie jakieś dźwięki. Ni to okrzyki, jęki czy westchnienia. Odgłosy trudne do wyartykułowania, pojawiały się w regularnych odstępach czasu. W tym momencie nie na żarty zacząłem się bać. Samemu przed sobą trudno mi było się do tego przyznać, ale taka była niestety prawda. Spędziłem kilkadziesiąt sekund bez ruchu, wsłuchując się w ten hałas. Modliłem się o to, aby nikt mnie tutaj nie nakrył.
Kiedy się uspokoiłem, postanowiłem sprawdzić ten tajemniczy hałas. Szedłem przed siebie, aż do ostatniego zakrętu. Przede mną był tylko otwór drzwiowy, ale bez drzwi. Za nim rozpościerała się kolejna duża hala, ale tym razem niższa od tej pierwszej. Nie miała również żadnych okien – w końcu byliśmy sporo poniżej poziomu gruntu. To co zobaczyłem na jej środku, zmroziło mi krew w żyłach.
Stało tam wielkie, wysokie łóżko. Mogło mieć około 3 metry na 3. Na jego środku leżała jakaś kobieta. Jej nogi i ręce były przywiązane do słupków, wystających z każdego rogu łóżka. Miała na sobie czarną bieliznę, ale nie mogłem dostrzec szczegółów.
Obok łóżka stały jakieś trzy inne kobiety. One były ubrane, ale w bardzo dziwny sposób. Miały na sobie dopasowane, chyba skórzane kostiumy. Mocno opinały ich ciało, podkreślając krągłości pośladków, bioder i piersi. Wszystkie miały ten sam kolor – niebiesko czarny. Stały nieruchomo i patrzyły na kobietę na łóżku. Po chwili podeszły do siebie i zaczęły szeptać. Nie mogłem nic usłyszeć. Po dwóch minutach, jedna z tajemniczych kobiet ponownie podeszła do łóżka i zaczęła zdejmować z siebie kostium.
Robiła to powoli, rozpinając umieszczony z boku zamek. Kiedy suwak doszedł do samego dołu, wyszła zgrabnie z ubrania. Była naga. Miała krótkie rude włosy i bardzo jasną skórę. Piersi średniej wielkości były lekko uniesione i naprawdę mogły się podobać. Płaski brzuch i gęsta kępka rudych włosów porastających łono. Pomimo tajemniczych okoliczności, poczułem że mój plutonowy wykazuje zdrową reakcję na ten widok i staje na baczność.
Ruda podeszła do dziewczyny na łóżku i pocałowała ją w czoło. Zaczęła ręką gładzić jej ciało, dotykając piersi. Przysunęła do nich głowę i zaczęła się w nie wtulać. Robiła to długo, powoli przesuwając się w stronę czarnych majteczek. Nie odrywała swoich ust od skóry brzucha, chyba ją liżąc. W końcu, kiedy jej twarz zrównała się z figami, uniosła się opierając na łokciach i zaczęła ściągać majtki. Dziewczyna jej pomogła, unosząc pośladki ku górze, a później zginając nogi w kolanach. Czarny kawałek materiału szybko został zdjęty i wylądował na betonowej podłodze.
Dziewczyna rozsunęła nogi na bok, a Ruda umieściła pomiędzy nimi głowę, najwyraźniej zabierając się do pieszczot. W tym momencie rozległ się cichy pisk mojego zegarka, wskazując pełną godzinę. Zacząłem uciekać ile sił w nogach, wiedząc, że zaraz ruszą za mną….
Dodaj komentarz