Miała 16 lat. Blond włosy średniej długości, szczupła figura i ładna twarz. W domu niczego jej nie brakowało. Ojciec zajmował wysokie stanowisko w korporacji, a mama była wziętym lekarzem. Nie mogła powiedzieć również że jest niekochana. Pomimo tego, w jej życiu czegoś brakowało. Tak zwanego pierwiastka szczęścia, który sprawiłby że byłaby szczęśliwa na 100%. Nie potrafiła jednak zdefiniować czym powinien on być.
Poszukiwania szczęścia
Nie wiedząc co zmienić w swoim życiu, zaczęła eksperymentować ze wszystkim, co od zawsze ją pociągało. Na pierwszy ogień poszły imprezy. Do tej pory chodziła wyłącznie na dyskoteki w towarzystwie swoich koleżanek. Dobrze się bawiła, wracając do domu przed północą. Postanowiła to zmienić. W tym celu zakumplowała się z paczką towarzyskich dziewczyn ze swojej klasy. Im było to na rękę. Dobrze mieć w paczce bogatą koleżankę, która będzie wszystkim wszystko stawiać. Ona sądziła że to naturalne, że w ten sposób musi potwierdzić swoją przynależność do grupy. Wpadła w wir towarzyskiego życia – zaczęła chodzić po imprezach, ubierać się w modne, może nieco prowokujące ciuchy, oraz coraz odważniej flirtować z mężczyznami. Nie miała jednak zamiaru robić nic ponadto, na co pozwalałoby jej sumienie. Nie do końca jej to wychodziło.
Alkoholowe drinki szybko na nią działały. A na mężczyzn działała jest niewinna, nastoletnia uroda. Robili wszystko, aby zwróciła na nich uwagę. Ich postępowanie zmierzało tylko ku jednemu – przespać się z ładną nastolatką i sprawdzić ją w łóżku. Ona jakby tego nie zauważała. Była albo naiwna, albo nieświadoma, albo tak zmanipulowana koleżankami. Kiedy jednak w jej krwi zaczął płynąć alkohol, stawała się kimś zupełnie innym.
Tabletka
Wszystko miało się zmienić tego dnia. Jak co sobotę, wyszła z koleżankami do Millenium. Ubrana w czarną spódniczkę i delikatnie prześwitującą bluzkę prezentowała się olśniewająca. Zresztą jak zwykle. Nie pozostało to niezauważone przez jej koleżanki. Pomimo że nie pokazywały tego po sobie, bardzo jej zazdrościły. Urody, pieniędzy i dobrego smaku. Miały cichy plan sprowadzić ją do swojego poziomu. Ściągnąć do nastoletniego szamba zdominowanego przez alkohol, papierosy, przygodne kontakty seksualne i wulgarne słownictwo. Postanowiły to zrobić tego wieczora. Ich plan był niecny i przerażający. Magda, mająca za sprawą swojego chłopaka największe kontakty z półświatkiem, kupiła kilka tabletek. Białe pigułki działały na układ nerwowy, wywołując krótkotrwałą amnezję i pozbawiając osobę kontroli nad swoim zachowaniem. Tak zwana tabletka gwałtu miała się dziś znaleźć w napoju pitym przez Anię – naszą bohaterkę.
Radośnie się bawiąc piła sok za sokiem, od czasu do czasu robiąc łyk kupionego wcześniej drinka. Nie zamierzała pić dużo alkoholu tego wieczoru. Następnego dnia wraz z rodzicami miała jechać w odwiedziny do babci i chciała dobrze się prezentować. Nieświadoma tego, że w pomarańczowym soku została rozpuszczona tabletka, piła go łapczywie, chcąc zaspokoić pragnienie.
Jej coraz luźniejsze zachowanie nie umknęło uwagi pewnego mężczyzny. Zbliżył się do niej i zaczął z nią rozmawiać. Ona ochoczo odpowiedziała na flirt, pozwalając się porwać na parkiet. Tańczyli coraz odważniej. Wyginała swoje ciało w dwuznacznych figurach, ocierając się piersiami i pośladkami o mężczyznę. Po około 30 minutach wyszli z klubu, nie mówiąc nikomu dokąd zmierzają. Koleżanki wymieniały się tylko porozumiewawczymi spojrzeniami i zaczęły chichotać pod nosem. Ania pamiętała tylko trzask zamykanych drzwi samochodu i to, że w jej głowie bardzo się kręciło.
Następnego dnia obudziła się na zimnej klatce schodowej. Leżała na kamiennych schodach, przykryta swoją kurtką. Było jej zimno, bolała ją głową i nie wiedziała gdzie jest. Rozejrzała się wkoło. Była to jakaś opuszczona kamienica, w której unosił się smród moczu, stęchlizny i śmieci. Spojrzała na podłogę obok siebie. Leżały tam jakieś zmięte chusteczki oraz kilka zużytych prezerwatyw. Kiedy je zobaczyła, ciśnienie zaczęło jej rosnąć. Przerażona, sięgnęła ręką w stronę swoich nóg. Nie miała na sobie spódniczki. Ani majtek. Uniosła do góry kurtkę, dostrzegając że leży na jakimś starym kocu, pokrytym skrzepniętą krwią. Jej uda również były poplamione krwią.
Zamknęła oczy i zaczęła szlochać. Mimo że niczego nie pamiętała, to jednak domyślała się co się zdarzyło. Nie mogła się z tym pogodzić. Nie wiedziała czy był to gwałt, czy sama się na to zgodziła. Leżąc w tym miejscu, czuła się poniżona i zeszmacona. W jednej chwili straciła do siebie cały szacunek, coraz głębiej zapadając w bezkres beznadziei. Wstała i na chwiejących się nogach podeszła do okna na korytarzu.
Otwarte na cała szerokość, wpuszczało do środka strumienie zimnego powietrza. Spojrzała w dół, na odległy od 10 metrów kamienny dziedziniec porośnięty trawą, z porozrzucanymi częściami samochodów. Nie zastanawiając się długo, stanęła na parapecie i zaczęła się cichutko modlić. „Boże, wybacz mi to co zrobiłam i to co zrobię”. Wykonała krok do przodu, bezwładnie uderzając ciałem w twarde kamienie, oddając ostatnie tchnienie ze swojego ciała.