Ok, umieramy co dalej. Umieranie możemy zasadniczo podzielić na dwie formy: śmierć gwałtowna i śmierć naturalna powolna. Śmierć niespodziewana, nagła występuje np. podczas wypadku samochodowego, postrzału, upadku z wysokości, czy zawału serca. Nie mamy wówczas czasu na rozważenie tego co właśnie się dokonuje. Umieramy i nieraz nawet nie mamy pojęcia o tym, że już nie żyjemy. Zamiast udać się na drugą stronę ku światłu, stoimy nad swoim ciałem i nie wiemy co się z nami stało.
Takie dusze bardzo często zostają na ziemi i pasożytują kradnąc energię od najbliższych, od zwierząt czy roślin. Mogą poprosić Boga o pomoc, ale są zbyt związani z ziemią niż niebem, co uniemożliwia im wyciągnięcie reki ku największemu źródłu mocy i energii.
Pamiętajmy: w chwili śmierci to co się zmienia to umiera ciało, nic więcej. Świadomość nadal ma swą ciągłość. W momencie, gdy zauważymy że postrzegamy rzeczywistość nie za pomocą zmysłów, ale jako obserwator, jako ktoś stojący z boku, to będzie znaczyło, że już nie żyjemy. Wyobraźmy sobie sytuację : jedziemy samochodem, pusta droga, na liczniku 85 km/h na jezdnię wybiega zając, wciskamy hamulec, i wpadamy na drzewo. Wszystko trwa … no właśnie nie 2 sekundy tylko tysięczne części sekundy. Granica pomiędzy życiem a śmiercią to właśnie te tysięczne części sekundy. Mamy ciągłość świadomości, czyli w tej kwestii nic się nie zmieniło, a nasze serce przestało bić, jesteśmy martwi rozbryzgani na desce rozdzielczej, wtopieni w konary drzewa i blachę samochodu. Cóż, czy wówczas możemy być pewni naszej śmierci ? Niekoniecznie.
A co jeśli nasza śmierć jest powolna? Leżymy w swoim łóżku, lub siedzimy w ulubionym fotelu wiemy, że śmierć nadchodzi, z dnia na dzień jesteśmy słabsi, nasze zmysły robią się coraz bardziej otępiałe, serce wolniej bije, słabiej natlenia nasz organizm … i w końcu umieramy. Świadomi nieuchronności swej egzystencji odchodzimy. Widzimy nasze ciało, wokół dostrzegamy przyjazne nam osoby – to nasi opiekunowie duchowi, nasze anioły stróże. Pomagają nam pożegnać się z bliskimi i przejść na drugą stronę ku światłu, ku Bogu, ku Niebu. Niektóre podania opisują barwne orszaki, które wychodzą nam na spotkanie, świętując prowadzą do DOMU, tego prawdziwego DOMU.
Czy to znaczy, że przy nagłej śmierci nikt do nas nie wyjdzie na spotkanie ? Wyjdą, ale to czy ich zobaczymy od nas zależy. Być może będziemy nadal żyć zemstą i nienawiścią do kogoś, może w obawie przed upadkiem naszego biznesu udamy się do naszej fabryki, być może zwyczajnie, kochamy życie na ziemi i tu zostaniemy.
Oczywiście, każdy człowiek to niezgłębiona tajemnica, nie wszystkim szczęśliwie i godnie umarłym dane jest przejść przez próg do NIEBA. To od nas i tylko od nas zależy co się stanie z nami po śmierci.
Dodaj komentarz