Zjem kupę a nie odpuszczę…

Mówi się że są ludzie co zżarliby gówno spod siebie, gdyby mieli tylko dostać za to pieniądze. I tacy ludzie też istnieją w systemie pomocy rodzinom których dumnie nazywamy „rodzinami zagrożonymi wykluczeniem społecznym”. Ale nie napiszę tu o osobach które nauczyły się  wykorzystywać system i czerpać korzyść z różnej maści zasiłków i profitów i innych pincet plus, ale o ludziach wykształconych, którzy poprzez szereg układów i układzików oraz niedoskonałości systemu stworzyli firmy do zarabiania pieniędzy które dorabiają się niemałych majątków na „pracy z osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym”.

Obserwuje ja sobie od dłuższego czasu pewno Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Polsce które po uzyskaniu przez kilka lat wielu dofinansowań na działania na rzecz takich właśnie „biednych rodzin” ogłasza przetargi na wszelkiej maści szkoły dla rodziców, szkoły dla seniorów, szkoły dla małżeństw z dziećmi, zajęcia dla sprawców przemocy, zajęcia dla ofiar przemocy, poradnictwo pedagogiczne i psychologiczne, poradnictwo indywidualne dla osób w kryzysowej sytuacji, poradnictwo chuj wie jakie jeszcze i wiele innych. I jakimś dziwnym trafem 90 procent tych szkoleń wygrywa jedna pani lub jej mąż lub jej stowarzyszenie. Normalnie cud!!! Mając lekkie pojęcie o stawkach obowiązujących w takich projektach, sławetna pani w ciągu roku ponad 50 tysięcy wyciąga na czysto na „szkoleniach”. Inną ciekawostką jest fakt, że w zamówieniu wpisane są takie wymagania jak: minimum 200 godzin szkoleń, certyfikat z tego i owego i ukończony kurs……. który ma tylko ta pani.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Skoro ta sławetna pani (i jej mąż) prowadzą tyle różnego szkoleń i zajęć od kilku lat dla jednego Centrum Pomocy Rodzinie, to zapewne jest zapotrzebowanie na takie szkolenia – pomyśli ktoś niezorientowany w projektach unijnych. Ale tak jest nie do końca, bo projekty pisze się w taki sposób, aby dostać dofinansowanie, a potem „kombinuje się” jak zebrać grupę, by sławetna pani mogła zarobić pieniążki które wygrała podczas przetargu. I tu zaczynają się telefony i pisma do sądu że w Centrum zbierana jest grupa na takie szkolenie popołudniowe, we wtorki, a w czwartki po południu jest szkolenie dla samotnych matek…. Jednym słowem jest żebranie o beneficjentów projektu aby zechcieli tylko przyjść i na listę się wpisać bo przecież projekt rozliczany jest listami obecności. I nie przeszkadza w ogóle że nasza sławetna pani (i jej mąż) rok temu już takie szkolenie prowadzili, dwa lata temu też i pięć lat temu też, nic nie przeszkadza że miejscowy OPS też prowadzi podobne szkolenia i też od kilku lat, podobnie jak poradnia psychologiczno-pedagogiczna i ze 2 lokalne stowarzyszenia i prywatne centrum psychologiczne – najważniejsze to złapać człowieczka który na listę się wpiszę, by sławetna pani (i jej mąż) mieli udokumentowane że słuchacze się stawili. Jako kurator sądowy otrzymuje co chwilę propozycję świetnych szkoleń dla moich rodzin, które nie dość że rok temu i dwa lata temu proponowałem swoim podsądnym i którzy najnormalniej mają dość starej sławetnej pani (i jej męża) to ponadto po południu mają swoje zadania w domu tudzież pracują na zmiany a nie mają łazić na zajęcia popołudniowe i siedzieć po 4 godziny w dusznej sali, zamiast pilnować czy lekcje odrobione mają dzieciaki. Ile do cholery można pompować w prywatne firmy pieniędzy unijne na szkolenia, które zamiast poprawiać sytuację rodziny tak naprawdę ograniczają czas tym rodzinom, bo większość osób naprawdę pracuje i to na 3 zmiany, dorabia czy po prostu stara się zajmować dzieciakami bo ma ich szóstkę a nie ma ochoty słuchać sławetnej pani (i jej męża) że rolą kobiety jest dbanie o rozwój dzieci i szanowanie się, podmiotowość i partnerstwo w wychowaniu z mężem (najlepiej katolikiem), i inne bzdety.

Tylko w tym biznesie nie liczy się pomoc rodzinie. Nie liczy się trafianie do zindywidualizowanych potrzeb najbiedniejszych i nie mogących poradzić sobie z problemami. W tym biznesie, uprawianym często przez jednostki samorządu instytucjonalnego, liczy się KASA. Bo robiąc projekt unijny wymienia się biurka, komputery, kupuje kamery, rzutniki i zleca się przetargi, które wygrywają za nader często znajomi. Bo jak wytłumaczyć, że 20 tysięczne miasto robi 4 duże projekty do zagrożonych wykluczeniem społecznym i w każdym projekcie jest praktycznie ta sama grupa docelowa czyli…… objęcie wsparciem 30 rodzin gminy!!! Za bagatela 1,5 miliona złotych. Kurwa mać. Dajcie mi 1,5 miliona złotych (to jest 50 tys. na rodzinę) to nie dość że im wyremontuje w tej cenie chałupę czy mieszkanie to jeszcze dzieci swoim samochodem przez rok do szkoły będę woził i sprawdzał czy lekcje są odrobione.

Nie zapominajcie jeszcze o jednym fakcie. Kierownicy, dyrektorzy i pracownicy jednostek samorządowych w których realizowany jest projekt mają odpowiednie dodatki za nadnormatywną pracę przy projekcie wykonywaną często w….. godzinach swojej podstawowej pracy. Taki myk.

Zapewne nie każdy wie, że osoby oceniające projekty często zajmują się ich pisaniem. Oczywiście nie za darmo, ale głównie na procent sumy o jaki wnioskowana jest dotacja. Pomyślcie teraz że stowarzyszenie (bo tu łatwiej) wygrywa projekt na 1 milion złotych – nie problem z tej kwoty uskrobać np. 30-50 tys. za napisanie projektu który wygrał i „dać” nagrodę dla oceniającego-piszącego. Na potrzeby takich projektów zakłada się firmę która wygrywa przetargi i znika po zakończeniu projektu. Proste jak drut.

Oczywiście nie wszyscy tak robią, bo nie można założyć że każdy projekt to oszustwo i chęć wyłudzenia pieniędzy. Jednakże należy się zastanowić, czy w dobie niskiego bezrobocia, dostępności świadczeń pieniężnych dla rodzin, trzeba wciąż „walczyć” z zagrożonymi wykluczeniem społecznym i dawać im na tacy za darmo bezpłatne kursy prawa jazdy, kursy wizażu, kursy na wózki widłowe, kursy opiekunek, za które każdy inny musi zapłacić z własnej kieszeni. Ja chyba znam odpowiedź – te pieniądze pozwalają dorobić do nędznej urzędniczej pensji przez co nie mamy strajków pracowników w centrach pomocy rodzinie, ośrodkach pomocy społecznych, poradniach psychologicznych czy innych urzędach zajmujących się wykluczeniem społecznym. Grożą strajkami te instytucje, gdzie nie można sobie dorobić przy projekcie kilkuset złotych miesięcznie robiąc dodatkowe zadania w godzinach swojej podstawowej pracy.

Pompowanie pieniędzy kosztem najbiedniejszych idzie w najlepsze. I nic tego raczej w najbliższych miesiącach nie zmieni, bo fundacje i stowarzyszenia które te pieniądze otrzymują, są często miejscami gdzie zasiadają osoby, których pięć minut już dawno minęło a które chcą spokojnie dotrwać do emerytury.

Ale na koniec wróćmy do sławetnej pani. Wiele osób było na jej szkoleniach i mają dość. Nie mogą znieść jej nudnych, przemądrzałych opowieści i pouczającego głosu. Mają dość słuchania tego samego i sztucznego przyklejonego uśmiechu. Ale sławetna pani nie odpuści, póki będzie wygrywać przetargi i będzie miała możliwość wystawiania rachunków za swoje wypociny na które praktycznie nikt nie chce już chodzić.

Piotr Matysiak – Kurator sądowy

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
O Piotr Matysiak 28 artykułów
Kurator sądowy

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.