Wspomnienia młodości

Często tęsknie za starymi, dobrymi czasami. Chwilami, kiedy chcąc się dobrze zabawić, wychodziło się na podwórko i grało w piłkę z kolegami. Momentami śmiech i radości, które były poprzeplatane łzami po bolesnych bójkach. Jednak nikt z nas nie leciał wtedy na skargę do rodziców, ani nie miał drugiej osobie za złe pojedynku. Była to nasza normalna codzienność, której dziś tak bardzo brakuje.

Wszechobecne komputery, wirtualizacja życia codziennego, a w reszcie kompletne odcięcie się od tego co prawdziwe, naturalne i ludzkie. Budziło to we mnie strach przed kolejnymi latami życia. Dlatego tak chętnie wracam do jednego z wydarzeń. Szkolnej wycieczki w roku 1993.

Cała nasza klasa, razem z wychowawczynią i opiekunem w postaci księdza wyjechała na wycieczkę na Mazury. Podróż pociągiem była sama w sobie wielką atrakcją, na którą czekaliśmy od długich tygodni. Już za w czasu byliśmy umówieni kto z kim siedzi w przedziale i z kim śpi w pokoju. Podróż mijała szybko i wesoło. Początkowy spokój szybko ustąpił miejsca radosnej zabawie, w którą włączały się koledzy i koleżanki. Również opiekunom nie przeszkadzały nasze głośniejsze krzyki. Pochłonięci rozmową, nie zwracali na nas większej uwagi niż to konieczne.

Czy pamiętacie zabawy młodości? W co najchętniej graliście ze swoimi przyjaciółmi? Wśród takich atrakcji na pierwszy plan wysuwa się gra w butelkę. Zabawa polegała na tym, że grupa osób siadała na podłodze, tworząc kółeczko. Pośrodku znajdowała się szklana lub plastikowa butelka. Pełna lub pusta – bez znaczenia. Najważniejsze że miała się po prostu dobrze kręcić. Każda z osób musiała zakręcić butelką. Jej szyjka wskazywała na osobę, która miała do wykonania zadanie. Zadanie wymyślała osoba kręcąca butelką. Zadanie były różne. Od odpowiedzi na trudne pytanie, poprzez wykonanie wyzwania. Zawsze dostarczało to masę dobrej zabawy i radości. Dziś znamy nieco inną wersję tej rozrywki. Nazywa się słoneczko. Dzieci i młodzież w dalszym ciągu siedzą w kółeczku, ale zamiast kręcić butelką zdejmują spodnie i wypinają tyłki, chcąc być wyruchanym przez swoich kolegów. Zabawa polega na tym, aby dziewczyna mając zamknięte oczy poprawnie odgadła kto ją właśnie posuwa. Prawda że ciekawe? Istnieje również inna wersja, polegając na tym kto najdłużej wytrzyma do wytrysku. Oczywiście co chwile zmieniając partnerki. Dawniej również myśleliśmy o seksie, ale nie w taki sposób. Pierwsze skradzione pocałunki, intymne kontakty i pierwszy raz był czymś wyjątkowym, przeżywanym z drugim człowiekiem na osobności, w tajemnicy przed resztą świata. Dziś manifestowanie seksualności i nagości jest czymś naturalnym, zdawałoby się że modnym i pożądanym. Czy to normalne?

Pamiętam również swój pierwszy komputer. Amiga. Nowoczesny sprzęt, który wzbudzał podziw u moich kolegów. Komputer mający wszystko czego się potrzebowało w tamtych czasach. Idealny do zabawy, jak i prac biurowych. Z rozrzewnieniem wspominam chwile, kiedy do mojego domu ustawiały się kolejki chętnych na stoczenie jednej rundy w Prince of Persia. Emocje dostarczane przez tę interesująca platformówkę są trudne do porównania z czymkolwiek innym. Dziś, kiedy dzieci mają do swojej dyspozycji wypasione komórki, setki kolorowych gier, a do tego każdy z nich dysponuje nieograniczonych dostępem do internetu, wspólne granie w gry komputerowe jest czymś niesłychanym. Chyba że w trybie multiplayer. Czy to dobrze? Zastanówmy się jak wpływa to na rozwój emocjonalny dzieci? Pozbawieni dłuższych kontaktów z rówieśnikami, zamykają się w swoim komputerowym, wyzutym z emocji świecie. Prawdziwe staje się powiedzenie „jak nie odrobisz lekcji, to za karę pójdziesz na boisko grać w piłkę”. Aktywność fizyczna, rozmowa i wspólne zabawy na świeżym powietrzu stają się tym, przed czym większość dzieci za wszelką cenę się broni. A rodzicom w to graj. Mając dziecko w mieszkaniu, zamknięte w swoim pokoju i przywiązane do komputera są szczęśliwi że nie sprawia im problemów wychowawczych. Nie włóczy się po mieście, nie pali papierosów ani nie pije piwa po kryjomu. Zapominają jednak o tym, że w przyszłości taki outsider może mieć poważne problemy z założeniem rodziny, znalezieniem pracy i jej późniejszym utrzymaniem.

Czyżby wyrastało nam nowe pokolenie ludzi, kompletnie niezaadaptowanych do życia w grupie? Czy w kolejnych latach nasze jedyne kontakty będą polegały na wymianie maili? Czy budowanie związków i zakładanie rodziny będzie ograniczało się do tworzenia zamkniętych grup w serwisach społecznościowych, a rozwijanie inteligentnych programów komputerowych będzie substytutem wychowywanie dzieci? Pomimo że brzmi to nieprawdopodobnie, ma wielką szanse aby takim czymś się stać. Wszak jeszcze kilkanaście lat temu nikt z nas nie sądził, że telefon komórkowy będzie w stanie zastąpić komputer. To czego się obawiamy, może w rzeczywistości czaić się tuż za rogiem. Czekać na nas i z zaskoczenia zaatakować kompletnie nieprzygotowanych do tego ludzi.

Czy jest jakakolwiek recepta, aby zatrzymać ten owczy pęd do końca naszej normalnej cywilizacji? Być może to zbyt ostre słowa, ale trzeba powiedzieć sobie jasno: budowanie kariery po trupach, zdobywanie coraz to lepszych stanowisk i sięganie po coraz to cenniejsze dobra materialne. To wszystko sprawia że zapominamy o tym co proste i ludzkie. Nie umiejąc wygospodarować czasu na rozmowę z dzieckiem lub przyjaciółmi, powoli zamykamy się w klatce konsumpcjonizmu, dając się w prosty sposób manipulować mediom, koncernom i reklamie.

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.