Ojcowski Park Narodowy

W drogę wyjechaliśmy już o 6 rano, chcąc być na miejscu około 8. Teren Ojcowskiego Parku jest rozległy i warto zaplanować sobie maksymalnie dużo wolnego czasu, aby wszystko dokładnie i spokojnie zwiedzić. Warto zaznaczyć, że wstęp na teren parku jest bezpłatny, płatne jest jednak zwiedzanie atrakcji i zabytków na jego terenie. My mieliśmy w planach zwiedzić Zamek na Pieskowej Skale, a następnie ruiny Zamku w Ojcowie, pozostawiając na sam koniec zwiedzanie Jaskini Łokietka.

Zamek na Pieskowej Skale

Pierwsze rozczarowanie pojawiło się tuż po przyjeździe na miejsce. Pomimo wczesnej pory, parking był już niemal w całości zajęty przez samochody. Jakimś sposobem udało nam się znaleźć wolne miejsce. Zapłaciliśmy 10 złotową opłatę za całodniowe parkowanie i ruszyliśmy w kierunku zamku, który wznosił się nieopodal. Na jego szczyt prowadzą kamienne schody, których pokonanie nie sprawia jednak problemu. Po dojściu na górę, rozczarowanie numer dwa. Muzeum na Zamku zamknięte na najbliższych kilka miesięcy z powodu prac renowacyjnych. Na szczęście pozostała część zamku została udostępniona zwiedzającym.

Na zamku mieści się restauracja. Przechodząc schodami prowadzącymi przez nią, wchodzi się na taras widokowy z czterema małymi wieżyczkami. Stąd roztacza się bardzo ciekawy widok na bliższe i dalsze okolice. Spędzamy tu około 40 minut, po czym planujemy dalszą trasę – do Ojcowa. Do wyboru jest kilka możliwości. Podjechanie samochodem, skorzystanie z autobusów lub pokonanie drogi pieszo. Wybieramy tę ostatnią opcję. Czeka nas około 1,5 godzinny marsz wytyczonym szlakiem. Szlak prowadzi przez park, następnie las, po czym wchodzi na łąki. Droga jest bardzo przyjemna, szczególnie że pogoda dopisuje. Po około 2/3 przebytej drogi szlak łączy się z główną asfaltową drogą, prowadząc po jej poboczu. Idziemu wzdłuż rzeki Prądnik, mijając po drodze kolejne wapienne ostańce. Jednym z ciekawszych zabytków na trasie okazuje się być drewniana kapliczka na wodzie.

Z tego miejsca dzieliło nas jeszcze około 20 minut od parkingu pod zamkiem w Ojcowie, a właściwie jego ruinami. Dochodząc na miejsce, ucieszyliśmy się z wybrania drogi pieszej. Parking po raz kolejny tego dnia okazuje się w całości zajęty samochodami. Robimy tutaj krótki odpoczynek na skonsumowanie prowiantu. Tym razem musimy się zadowolić kanapkami i herbatą. Nikogo niestety nie naszła chęć na upieczenie czegoś słodkiego. Po zregenerowaniu sił, wdrapujemy się na kolejne wzgórze, tym razem mniejsze od pozostałych. Czekają tu na nas zamkowe ruiny, z których najlepiej zachowała się brama. Tuż za nią znajduje się niewielka kasa. Równie niewielkich rozmiarów są ceny biletów. Zamek w Ojcowie niestety nie robi tak imponującego wrażenia jak wcześniej oglądany przez nas Zamek w Ogrodzieńcu. Pomimo tego nie można odmówić temu miejscu magicznej siły i tajemniczości. Na środku dawnego dziedzińca znajduje się głęboka, zabezpieczona kratą studnia.

Spędzamy tutaj około godziny, oglądając wszystkie przygotowane atrakcje. Miło jest odpocząć w cieniu rzucanym przez stare drzewa i rozkoszować się klimatem dawnego zamku. Do zwiedzenia pozostała nam jeszcze jedna atrakcja, czyli Jaskinia Łokietka. Sądząc po dzisiejszym oblężeniu turystów, musieliśmy się liczyć z nieco dłuższym czekaniem w kolejce. Opuszczamy Zamek w Ojcowie. Schodzimy w dół do centrum Ojcowa, tworzonym przez niewielki park, przystanek autobusy, alejkę i dobrze rozbudowaną bazę gastronomiczną. Restauracje, ogródki i kilka pensjonatów. To wszystko czeka na turystów w gotowości, chętnie udostępniając wszystkie swoje usługi. Zatrzymujemy się w jednym z takich miejsc aby zjeść obiad. Ceny nie są wygórowane, a jakość posiłku również okazuje się dobra. Kelnerki uwijają się jak w ukropie, obsługując coraz to owych nowych gości, polujących na zwalniane miejsca przy stolikach.

Opuszczamy to miejsce z pełnymi żołądkami i pustymi pęcherzami, niespiesznie udając się w stronę lasu, w którym znajduje się Jaskinia Łokietka. W tym miejscu trzeb zwrócić uwagę na bardzo dobre oznakowanie szlaków, ścieżek i dróg. W żadnym z momentów nie mieliśmy wątpliwości w jakim kierunku należy podążać. Na dojście do Jaskini potrzebne jest około 30 minut. Droga początkowo jest asfaltowa, następnie kamienista, pod sam koniec prowadzi przez las. Ciekawostką napotkaną w połowie drogi okazuje się fantastyczny drewniany budynek, ze ścianami porośniętymi przez bluszcz. Spodobał się nam jego mroczny i nieco tajemniczy klimat. Spędziliśmy trochę czasu wpatrując się w niego z zachwytem.

Po dojściu na miejsce, spotkała nas długa kolejka chętnych na zwiedzanie jaskini. Posłusznie ustawiliśmy się na jej końcu. Po kilku minutach za nami pojawiły się kolejne osoby i jeszcze następne. Warto tutaj zaznaczyć, że wstęp do Jaskini jest płatny. Łatwo to jednak przegapić, gdyż niewielka drewniana budka z kasą jest kiepsko oznakowana i stoi nieco na uboczu, przypominając bardziej kiosk z pamiątkami, niż miejsce sprzedaży biletów. Wspominam o tym dlatego, gdyż wiele osób może sądzić że bilety kupuje się po wejściu do jaskini. Tak jednak nie jest. Może nas za to spotkać niemiła niespodzianka w postaci osoby kontrolującej bilety. Zwiedzanie jaskini trwa około 30 minut. Warto zabrać ze sobą latarką o większej mocy, aby w pełni dostrzec wszystkie walory tego miejsca. Przydaje się również do oświetlania miejscami śliskiej drogi przed sobą.

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.