Noc Kupały – Nasze święto zakochanych

Noc Kupały, zwana także Sobótką, jest starosłowiańskim świętem, przypadającym na najkrótszą noc w roku (21-22 czerwca). Od zawsze był to szczególny czas, pełen magii, tajemniczych obrzędów oraz pozytywnej energii. W tą jedyną noc w roku odbywały się starosłowiańskie rytuały dedykowane Jaryle: słowiańskiemu Bogowi miłości, płodności i urodzaju. Noc Kupały jest wyjątkowym świętem ognia, wody, księżyca oraz słońca, kryje w sobie wiele intrygujących tajemnic oraz atrakcji. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż jest to Nasze rodzime święto zakochanych, zdecydowanie ciekawsze niż „walentynki” – święto bezmyślnie przejmowane z kultury amerykańskiej.

Zastanówmy się teraz: jak często staliśmy w kolejce po tandetną, walentynkową maskotkę czy pocztówkę, wyprodukowaną w Chinach? Jak często padamy ofiarą reklamy masowej i uczestniczymy w świętach, z którymi tak naprawdę nic nas nie łączy? Walentynki dotarły do Polski stosunkowo niedawno i nie mają nic wspólnego z Naszymi tradycjami, obyczajowością, przekonaniami ani słowiańską kulturą. Noc Kupały jest znacznie wspanialszym świętem zakochanych, aniżeli marketingowe twory z importu. Jedyne czego mu brakuje to rozgłos i przekonanie, że możemy być z tego święta dumni.

Najważniejsze obrzędy Sobótkowe

Noc Kupały była niegdyś obdarzana szczególnym zainteresowaniem. Organizowano liczne imprezy, wróżby oraz starosłowiańskie rytuały. Uczestniczyły w nich niemal wszyscy młodzi chłopcy oraz panny. Było to piękne święto zakochanych, które wypełniała romantyczna, urokliwa atmosfera. Do najpopularniejszych i najbardziej znanych obrzędów sobótkowych należały: sobótkowe ognie, rzucanie wianków, wróżby oraz poszukiwanie kwiatu paproci.

Sobótkowe ognie – rozpoczynały Noc Kupały i trwały do białego rana. Tuż po zmroku wygaszano wszystkie ogniska we wsi i skrzesano jedno palenisko z drewna dębowego. Po rozpaleniu ognia rozpoczynała się całonocna biesiada: skakanie przez ogień, tańce, wróżby oraz palenie ziół. Według starosłowiańskich wierzeń, owe rytuały przeprowadzane przy palenisku, zapewniały oczyszczenie duszy i wzmagały płodność.

Puszczanie wianków – ulubiony obrzęd młodych panien, które marzyły o wielkiej miłości i pragnęły szczęśliwie wydać się za mąż. Każda panna wiła własny wianek z kwiatów oraz miejscowych ziół, a następnie puszczała go z nurtem rzeki. Nieco dalej czekali już młodzi chłopcy, którzy wyławiali wianki i próbowali odnaleźć jego właścicielkę. Jeśli młodzi się odnaleźli, dostawali zezwolenie na przebywanie w swoim towarzystwie (pamiętajmy, iż kiedyś niedopuszczalne było, aby młodzi spędzili ze sobą niemal całą noc bez kontroli ze strony osób trzecich). Sobótkowa para mogła się wspólnie oddalić od grupy, samotnie spacerować i wchodzić do lasu w poszukiwaniu kwiatu paproci.

Poszukiwanie kwiatu paproci – według słowiańskich legend, kwiat paproci (zwany także perunem), zakwitał tylko przez krótką chwilę, w najkrótszą noc w roku. Wiele osób udawało się w jego poszukiwanie, bowiem kwiat miał zapewnić bogactwo, obdarzyć mądrością oraz szczęściem.

Wróżby – osoby, które nie poszły na poszukiwania kwiatu paproci mogły kontynuować ceremonie organizowane przy sobótkowym ogniu. Wykonywano tam wiele wróżb, z których większość była związane z miłością oraz szczęściem. Według niektórych podań, już samo uczestnictwo w rytuałach miało zapewnić szczęście na cały rok.

Legenda o sobótce

Starosłowiańska legenda opowiada o smoku, który zamieszkiwał tereny Podkarpacia. Był on majestatycznym, pięknym zwierzęciem o drapieżnym wyglądzie. Nie zagrażał nikomu, żywił się rybami, które wyłapywał każdej nocy z pobliskich wód. Smok był całkowicie niegroźny i przyjazny, jednak wśród okolicznych mieszkańców szerzyły się niesprawiedliwe oraz niczym nie poparte wieści o groźnej bestii, która zabija ludzi i porywa dzieci. Nikt nie wiedział, że smok bardzo potrzebował miłości i cierpiał z powodu swojej samotności.

Pewnego dnia samotny i nieszczęśliwy stwór postanowił wyjść ze swej kryjówki już o świcie. Szybując nad pobliskim miastem wypatrzył piękną, jasnowłosą kobietę. Była to Sobótka, którą uznano za czarownicę i postanowiono spalić na stosie. Serce smoka natychmiast zaczęło bić mocniejszym rytmem, zniżył się ku miastu, przerwał sznury opasające dziewczynę i uratował ją przed pewną śmiercią. Od tej pory smok oraz Sobótka żyli razem w niedostępnej kryjówce. Kobieta była bardzo wdzięczna smokowi i mocno się z nim zżyła, jednak nie chciała spędzić reszty życia w smoczej pieczarze. Postanowiła uciec pod osłoną nocy, korzystając z tego, iż stwór szybował po niebie w poszukiwaniu jedzenia. Po pewnym czasie dotarła do miasta, w którym szykowano już plan zagłady smoczej bestii. Niestety, dziewczyna została szybko rozpoznana, a jeden z mieszkańców miasta obmyślił sprytny plan pozbycia się smoka na zawsze. Rozpowszechnił kłamliwą wieść o tym, że czarownica została schwytana oraz stracona. Po pewnym czasie do miasta dotarła wieść o śmierci smoka. Okazało się, iż rozżalone zwierze, przekonane o śmierci swojej przyjaciółki, umarło z tęsknoty i rozpaczy. Gdy Sobótka dowiedziała się o śmierci przyjaciela, postanowiła ponownie odwiedzić jego kryjówkę. Jej oczom ukazało się ciało martwego zwierzęcia. Usiadła przy nim i zaczęła gorzko płakać. Płakała całe dnie i całe noce, a ogrom jej łez był tak wielki, że powstał strumyk, który wkrótce przeobraził się w potężną rzekę.

Marek Falkowski

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

3 Komentarze

  1. Dla mnie słowiańskie święta są bliższe niż na siłę promowane i celebrowane gusła chrześcijańskie. Gdyby spisać teologię Słowian tak jak spisano biblię, pewnie mielibyśmy o wiele ciekawszą i prawdziwszą religię …

  2. Halloween również wywodzi się ze Stanów. Ludzie przejmują niektóre święta, zwyczaje tylko dlatego, że są one popularne w innych krajach.

  3. no tak, ale walentynki są ze Stanów- i to się liczy … ludzie przejmują niektóre zwyczaje nie dlatego, że są fajne ale że są obce… czyli lepsze – tak mi sie wydaje !

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.