Mobilizacja po polsku …

Który zawód kojarzy się Wam z największym ryzykiem? Pierwsze skojarzenia to: górnik, strażak, kurator sądowy … Nie, cały otwarty katalog zawodów w porównaniu z byciem urzędnikiem to przysłowiowy „Pikuś”. Co drugi samorządowiec regularnie bierze prozac, co trzeci umawia się na spotkania u psychiatry. Taka jest polska rzeczywistość.

Za PRL-u urzędnik to był pan i władca, to od niego zależało czy wyda decyzję administracyjną i jaką. Teraz jeśli wyda błędną decyzję, przyjdzie mu sprzedać mieszkanie, samochód i zaciągnąć pożyczkę w banku.

Często zmieniające się przepisy prawa dają większe uprawnienia dla Obywatela, jednocześnie obkładając urzędników mnóstwem obowiązków i odpowiedzialnością, której nie zawsze są świadomi.

Godzina 23:00 jestem nawalony jak świnia. Bo co  nie mogę? Jestem w domu, po ciężkim dniu i w dodatku upał robi swoje. Dzwoni Pani Generał, … słuchaj, uruchomiono ćwiczebnie Akcję Kurierską, za godzinę staw się w urzędzie… Cóż, mówię próbując pozbierać do kupy myśli, że wypiłem pół butelki białoruskiej wódki. Oczywiście nie po to by się wymigać, ale by stwierdzić fakt. Przecież nie mogłem przewidzieć, że ktoś w MON-ie wpadnie na tak genialny pomysł, by właśnie dzisiaj gdy obalę pół flaszki, uruchomi Akcję Kurierską! W skrócie: Akcja Kurierska, polega na rozwiezieniu swoim samochodem po gminach list poborowych, które następnie muszą być dostarczone do poborowych a ci następnie muszą się stawić w odpowiednim czasie na WKU. W przypadku zaistnienia podwyższonego stanu obronności państwa, tak dokładnie ma przebiegać  mobilizowanie polskiej armii.

– To nic, siadaj w samochód i jedź, policja nie może cię zatrzymać, będziesz miał legitymację i kwit, dzięki któremu policja ma ci pomóc w dostarczeniu list do gmin. Tyle dowiedziałem się od Pani Generał.

Ubieram się. No dobrze, żona pomaga mi znaleźć majtki i spodnie. Wychodzę przed blok, kurwa gdzie mój samochód, ten który próbowałem otworzyć okazał się sąsiada. Na szczęście włączył się alarm, i sąsiad pomógł mi namierzyć  mój. Pojazd od chwili włożenia kluczyka do stacyjki stał się na równi z czołgami i wyrzutniami rakietowymi (a także samolotami F-16) własnością armii.

Na baku jedna kreska, przepalona żarówka. Kiepsko widziałem swą misję. Po drodze zatankowałem. To był mój pierwszy sukces tej nocy. Dalej nie było tak różowo. Stawiłem się w urzędzie. Dostałem legitymację i pakiet kwitów, który musiałem zawieźć do określonych gmin… jeszcze tej nocy. Wszystko jest na czas, i mam jechać według trasy, która wcześniej była określona w dokumentach i opatrzona klauzulą „poufne”.

Życie nie jest takie proste, jak się wydaje! Kolega Pani Generał, który był pełnomocnikiem do spraw niejawnych w jednej z naszych gmin i pomagał w prowadzeniu akcji, obarczył mnie swoimi obowiązkami. Nie dość, że miałem zawieźć kwity do gmin, to również szukać  poborowych w jego gminie i wręczać wezwania na WKU.  Skoro trasy kurierów są wcześniej określane i stanowią jedną z największych tajemnic urzędu,  kolega Pani Generał nie powinien wyręczać się mną. Nie o to przecież chodzi w Akcji Kurierskiej by kurierzy jeździli po całym powiecie, gdzie kto chce, tylko by wykonali swój kurierski obowiązek.

Ledwie mieściłem się w szerokości ulicy a tu zadanie, o 1 w nocy podczas burzy szukanie w miejscowościach, których kompletnie nie znałem,  ulic a na ulicach mieszkań ludzi, którzy kompletnie nie wiedzieli o co mi chodzi. Raz musiałem przemierzyć całe 100 metrowe podwórze by sprawdzić numer budynku, gdy nagle pojawił się pies rasy buldog. Zwierzę rozpędziło mnie do takiej prędkości, iż bez problemu przeskoczyłem ogrodzenie, zapakowałem się do samochodu i popędziłem do najbliższego wskazanego w kwitach urzędu gminy, waląc szukanie poborowych i rzygając przez otwarte okno jadąc 100 km/h.

To była długa noc. W drodze powrotnej namierzyli mnie wojskowi. Pewnie weryfikowali czy kurierzy, jadą według  określonych tras i czy mieszczą się w czasie. Mój czas nie miał granic. Skąd wiem, że to tajniacy? Stali na poboczu o 4 nad ranem. Jeden czytał mapę sztabową (taki natowski GPS) a trzech świeciło mu latarkami. Wszyscy oczywiście w mundurach jak na wojnie. Nie było śmiesznie. Gdy mnie zobaczyli, pewnie błyskawicznie sprawdzili  numer rejestracyjny, wsiedli do samochodu i dawaj jechać za mną. Gdyby  wiedzieli, że  zamiast jechać ściśle wyznaczoną trasą błądzę po gminach i szukam poborowych zaopatrzyliby się w zestaw grillowy i zaprosili panienki.  Nie wiedziałem co robić. Ogarnął mnie atak paniki jak podczas spotkania pierwszego stopnia z UFO! Zmniejszyłem prędkość do 40 km/h, liczyłem że mnie wyprzedzą i pojadą, następnie do 30, 20 10  … a oni za mną. Normalnie jak w filmie Barei. Myślę co do chuja? Włączyłem nitro i zanim się obejrzeli byłem już na jakiejś polnej drodze mijając łosia i dwa stada uchodźczych dzików ocalonych przed ASF-em i szarańczą myśliwych – psychopatów. Zgubiłem ich. Żaden śmigłowiec nie szukał mnie z powietrza. To dobrze. Zdrzemnąłem się w samochodzie, nie dałem rady, stres rozkładał na łopatki. Obudziłem się o 6:00 nad ranem. Wyjechałem na krajówkę i dotarłem do urzędu. W Kancelarii Tajnej siedział Kwiat Polskiej Armii i Pani Generał, dostarczyłem dokumenty zwrotne i wyszedłem.

Wzięli mnie do Akcji Kurierskiej nie tylko dlatego, że byłem powołany. Połowa kurierów z listy już nie pracuje w urzędzie inni są powołani ale … tak, nie mają samochodu. I co rowerem mają naginać setki kilometrów by zawieźć 3 kwity ? Wiem, nie wierzycie w to. Niestety taka jest prawda. Gdyby było inaczej o północy stawiłoby się kilkunastu ludzi a…. byłem ja i … kierowca z urzędu. Do naszej dyspozycji były wszystkie gminy z naszego powiatu. Jak się to nam udało ? Nie wiem. Cuda się zdarzają!

Po trzech miesiącach, Armia zwróciła mi dokładnie tyle ile spaliłem na trasie, bo jeszcze podatek … a wszystko ku Chwale Ojczyzny. Wiem jedno: statystyki i to co wojskowi napisali w raportach, a to co faktycznie działo się tej nocy to dwie całkowicie różne  sprawy. A co na to NATO ? NATO na to NIC! Z taką organizacją jesteśmy bezpieczni, Rosjanie mogą nam … naskoczyć!

I niech ktoś, mi powie, że jego zawód jest bardziej stresujący niż praca urzędnika…

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

4 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.