Jaki mam być

Gdybym przez kilka lat prowadzenia swojego bloga zebrał wszystkie wpisy i maile w których różnej maści analitycy – amatorzy dokonują wiwisekcji mojego mózgu i stanu emocjonalnego, wyłoniłby się obraz kuratora który powinien sczeznąć w czeluściach piekielnych i gotować się w gorącej smole razem z innymi zwyrodnialcami ku uciesze samego Belzebuba. Gdybym zaczął przejmować się tym, co próbują mi wmówić domorośli psychoanalitycy, powinienem już dawno w kaftanie bezpieczeństwa być zawiązany i leżeć grzecznie na podłodze w izolatce, wsłuchując się w odgłos swojego oddechu. A gdybym na koniec zaczął słuchać rad tych pocieszycieli i mędrców Internetu to zapewne wypierdolili by mnie z roboty z wielkim hukiem i pokazywali potem palcami na ulicy, strasząc małe dzieci że „to ten Pan kurator co mu strzeliło na psychę”. Jako że jeszcze pracuję i nawet mam sukcesy w swojej pracy zawodowej i jak na razie żadna dyscyplinarka się nie szykuje, czytam sobie te maile i komentarze z radością i rozbawieniem, a anonimowa gawiedź komentuje na wszelkiego rodzaju forach mój stan psychiczny proponując mi od wzięcie długiego urlopu po odejście z zawodu.

Większość społeczeństwa jak myślę, funkcjonuje na trochę innym poziomie społecznym niż moi chlebodawcy. Moim chlebodawcą jest margines społeczny i gówniarze popadający w konflikt z prawem. A jak uczyli mnie dziadkowie i rodzice, chlebodawcy należy się szacunek i dbałość by był z ciebie zadowolony. Tylko jak okazać szacunek komuś, kto zgwałcił swoje dziecko? Albo je głodził, albo pobił, albo napoił alkoholem dwulatka? Każdy zdroworozsądkowy obywatel na wieść o takim zdarzeniu wziąłby chętnie takiego delikwenta i utłukł własnymi rękoma. Wyciągnąłby mu flaki i przez trzepak przewiesił pod blokiem, wystawiając jego wnętrzności na widok publiczny. Ale to jest reakcja normalna, będąc zbulwersowanym normalne jest że takie rzeczy nam się cisną do głowy. Tylko że po chwilowym wzburzeniu większość z nas uspokaja swoje emocje i zapomina o wyrządzonej gdzieś tam komuś krzywdzie.

A ja nie, bo psychol który pobił swoje malutkie dziecko ma u mnie teczuszkę. I moim obowiązkiem jest systematycznie kontrolować go, czy dalej dzieciaka nie leje. Systematycznie, czyli czasami po kilka razy w miesiącu – odwiedzić, porozmawiać, przypomnieć o obowiązkach i o tym że nie należy dzieci bić. Za każdym razem sprawdzając czy psychol nie wyrządza krzywdy dziecku, być może w sposób bardziej wysublimowany czyli taki, abym się nie połapał że jednak nie jest tak kolorowo. I właśnie to jest ta cudowna odpowiedzialność, którą kurator bierze na siebie wykonując ten zawód. Bo dajmy na to niech zwyrodnialec zabije dzieciaka któregoś dnia w przypływie ojcowskich uczuć i chęci wymierzenia sprawiedliwości za strącenie szklanki ze stołu? Na kogo będą skierowane oczy mediów i wszelkiej maści specjalistów od przemocy domowej? Oczywistym jest że skierowane będą na mnie i moją teczuszkę. A raczej co udokumentowałem w tej teczuszce i dlaczego nie zapobiegłem tej wielkiej tragedii. Bo winny zawsze musi być znaleziony. W takiej sytuacji mój przełożony zawsze coś znajdzie jeśli się bardzo postara. A jak nie znajdzie to powie, że mogłeś bardziej szczegółowo się przyglądać i być może zbagatelizowałeś jakieś szczegóły. Wtedy zostałeś sam na placu boju w udowadnianiu swoich racji przeciwko Policji, prokuratorowi, sędziemu, swojemu kierownikowi i kuratorowi okręgowemu, który w tej sytuacji zleci szczegółowa kontrolę wszystkich twoich spraw. Nikt nie będzie sprawdzał i chwalił co zrobiłeś dobrze, tylko poszukiwane będzie co zrobiłeś źle, ewentualnie co mogłeś zrobić aby temu zapobiec.

Tak. To nie jest praca w fabryce gdzie po opuszczeniu terenu zakładu zapominasz co robiłeś jeszcze godzinę temu. To nie jest praca przy biurku gdzie rzędy cyferek wyznaczają ci czas pracy, a po dokonaniu obliczeń zamykasz Excela.

Oczywiście że nie zbawisz świata i nie jesteś w stanie 24 godziny na dobę warować pod drzwiami jednego czy drugiego nadzorowanego by upewnić się że stał się nagle prawym i dobrym obywatelem. Nie jesteś w stanie pomóc każdemu kto został do ciebie skierowany i którego sprawy nagle masz rozwiązać. To jest absolutnie niewykonalne i myli się ten który myśli że będzie w stanie naprawiać i zbawiać cały świat. Cholernie się myli.

Osobiście uważam że najgorszy kurator to taki który myśli że ma misję. Że przyszedł do tej pracy żeby pomagać biednym dzieciaczkom, zgnębionym przez złych rodziców, że będzie naprawiał i prostował chlejące mamusie a alkoholikom pomagał wychodzić z nałogu. A wszyscy będą mu wdzięczni za pomoc jaką im okazuje by kurator mógł czuć się spełniony w swoich działaniach jak matka Teresa z Kalkuty. I dostanie taki kurator dwadzieścia rodzin do osobistego nadzoru, gdzie średnio 1-2 razy w miesiącu będzie odwiedzał rodzinkę, do tego kilkanaście wywiadów miesięcznie podczas których będzie poznawał następne problemy innych ludzi i jakieś pięćdziesiąt rodzin u kuratorów społecznych, gdzie co miesiąc będzie czytał karty czynności i poznawał następujące tragedie i zawiłe losy ludzkie. I tak się będzie pochylał nad losem tych biednych ludzi, poświęcał cały wolny czas i wszystkie siły witalne na zbawianie swojego małego świata, że po kilku latach wypali się psychicznie albo co gorsza naprawdę zamkną go w psychiatryku lub wyślą na przymusowy urlop i nie wróci więcej do pracy. A najgorszy typ kuratora to taki który miał w domu podobną patolę i udało mu się wyrwać z bagna. Jest wtedy święcie przekonany że nikt jak on nie rozumie patoli i nikt jak on nie wie co jest dla takich ludzi najlepsze. Prym wiodą dorosłe dzieci alkoholików bez przerobionej traumy z dzieciństwa.

Ktoś kiedyś dla mnie bardzo ważny powiedział, obserwując mnie podczas pracy, że gdy wchodzę do domu jestem innym człowiekiem. Zmieniam się. Zmienia się moja postawa, zmienia się mój głos, zmienia się mój styl bycia. Można powiedzieć że przyjmuję pewnego rodzaju maskę, która pozwala mi odseparować emocje i na chłodno analizować zastaną rzeczywistość. Osoby które napotykam, mieszkanie lub dom które odwiedzam, dzieci które widzę, często zasmarkane i brudne, są moim miejscem pracy. I jako pracę mam to traktować. Staram się nie myśleć o nich w ciągu dnia kiedy mam czas dla siebie, a poświęcam im uwagę tylko wtedy gdy jestem koło nich osobiście, lub to co zastanę przelewam potem na papier w formie notatek sądowych. Nie mogę pozwolić aby myśli na temat moich nadzorowanych czy podsądnych zaprzątały mi moją głowę w wolnym dla mnie czasie. Tak samo jak podczas interwencji z odebraniem dzieci nie okazuje żadnych emocji przy płaczącej matce, padającej u mych nóg i błagającej żeby dzieci nie zabierać. W żaden sposób nie mam zamiaru jej współczuć i jestem całkowicie przekonany o słuszności swojego postępowania. Jako kurator składam wnioski do sędziego o odebranie dzieci od rodziców biologicznych czy wsadzenie nieletniego do młodzieżowego ośrodka wychowawczego i robię to z czystą przyjemnością spełnienia swojego obowiązku. A swój wniosek będę bronił do ostatniego, pozostawiając decyzję sędziemu. Rzadko kiedy moje argumenty przegrywają i jestem z tego dumny.

Wyobraźmy sobie kuratora który za bardzo się przejmuje, za mocno współczuje, zastanawia się czy podejmowane przez niego decyzje są właściwe. Kuratora który daje się manipulować, który bezgranicznie wierzy nadzorowanym-często oszustom. Który nie podejmuje jasnych i zdecydowanych decyzji i który ulega presji otoczenia. Który nie zabierze dzieci z rodziny alkoholowej, bo przecież wcale w bidulu nie będą miały lepiej. Który będzie smażył placki ziemniaczane i dokarmiał małoletnie zamiast poinformować sąd że dzieci są głodne a rodzice nie zakupują jedzenia systematycznie. Kuratora który razem z pijakami będzie płakał nad ich losem, zamiast podjąć zdecydowane kroki by im pomóc, mimo że może zostać potem ich wrogiem. Czy taki kurator ma szanse przetrwać w dżungli ludzkiej beznadziejności? Dżungli kłamstwa, pijaństwa i krzywd ludzkich?

Odpowiedź jest prosta. Nie. Schowaj emocje, miej grubą skórę, a jeśli wymagają byś był katem – bądź nim. I niech Ci nawet powieka nie drgnie. W tym wszystkim ty masz trzeźwo myśleć i podejmować decyzje których jesteś pewien. W tej pracy nie ma miejsca na litość, a ludzie ufają silnym i pewnym siebie, bo tylko w ten sposób jesteś w stanie pomóc tym, którzy na tą pomoc zasługują.

Piotr Matysiak

Prawa autorskie

Wszelkie materiały (w szczególności: artykuły, opowiadania, eseje, wywiady, zdjęcia) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
O Piotr Matysiak 28 artykułów
Kurator sądowy

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.